Powtórzyła się historia sprzed roku, kiedy to większość analityków oczekiwała spokojnych przedświątecznych sesji, tymczasem przy dużych obrotach ceny poszły ostro w górę.
Wczoraj na ostatniej przed Wielkanocą sesji popyt na akcje był tak duży, że wywindował indeks największych firm o 2,28 proc. Tym samym wskaźnik wyznaczył nowy tegoroczny rekord i obecnie znajduje się na poziomie z początku września 2008 r. Biorąc pod uwagę fakt, że w górę poszły też notowania złotego, można przypuszczać, iż kupującymi byli gracze zagraniczni. Wczoraj złoty umocnił się wobec euro o około 0,5 proc.
Z technicznego punktu widzenia tak wyraźne wybicie indeksu powyżej wyznaczonych ostatnio szczytów zapowiada kontynuację wzrostu. Dodatkowo fakt, że tak duży popyt zgłoszono przed długą przerwą (nie znając dzisiejszych ważnych danych z amerykańskiego rynku pracy), wskazuje, że większość inwestorów liczy na dalszy marsz indeksów w górę. Tę tezę wydaje się potwierdzać poziom zaangażowania w handel. Przy wzrostowym rynku aktywność mierzona poziomem obrotów przekroczyła 1,8 mld zł. Tyle tylko, że korekta z reguły nadchodzi, gdy większość uzna, iż kierunek na rynku jest tylko jeden, a z taką sytuacją mamy chyba do czynienia.
Motorem wczorajszych zwyżek były przede wszystkim akcje banków, wśród których kolejny dzień wyróżniały się walory BZ WBK. Zgodnie z zaleceniami analityków Wood & Co. trwają spekulacyjne zakupy akcji banku w związku z wystawieniem go na sprzedaż przez irlandzki AIB.
Na rynkach zachodnich również obserwowaliśmy zdecydowany atak popytu. Główne indeksy giełd zachodnioeuropejskich rosły o ponad 1 proc. Mocnym akcentem zaczęli też dzień Amerykanie. Kupujących wspar- ły dane, które podał Instytut Zarządzania Podażą. Jego indeks badający kondycję amerykańskiego przemysłu wzrósł w marcu do 59,6 pkt, podczas gdy oczekiwano 57 pkt. To najwyższy poziom wskaźnika od połowy 2004 r.