Po przedłużonym weekendzie inwestorzy wrócili na rynek. Ponieważ wczoraj nie było publikacji żadnych istotnych danych makro, wyceniali to, co działo się w poniedziałek na giełdach w USA. A ponieważ tam indeksy ustanowiły nowe rekordy, to nie ma się czemu dziwić, że i u nas gracze kontynuowali zakupy.
Optymizm inwestorów wynikał z piątkowych danych ze Stanów Zjednoczonych. Choć okazały się one gorsze od oczekiwań (Departament Pracy podał, że w marcu w sektorze pozarolniczym przybyły 162 tys. miejsc pracy), to inwestorów w pełni zadowolił fakt, że były one najlepsze od trzech lat.
W Warszawie wśród największych firm wyróżniły się akcje Getinu i Lotosu. W przypadku tej ostatniej spółki część analityków tłumaczyła wczorajszy wzrost wysoką ceną ropy (surowiec jest najdroższy od października 2008 r.). Ale popyt na akcje paliwowej firmy mógł też wynikać z tego, że w ostatnim czasie jej akcje zachowywały się gorzej niż rynek. Na koniec dnia WIG20 zyskał 0,9 proc. Obroty na całym rynku sięgnęły 1,9 mld zł, z czego przeszło 1 mld zł przypadł na akcje sześciu spółek.
Lepiej niż tuzy giełdy poradziły sobie wczoraj średnie spółki. Grupujący je indeks mWIG40 zyskał na koniec dnia 1,44 proc. Szczególnie mocno rosły akcje NFI EMF (analiza poniżej) i spółki Romana Karkosika (Boryszew, Impexmetal).
Na giełdach zachodnich również mieliśmy zwyżki notowań, ale ich skala była znacznie mniejsza niż u nas. Na tamtejsze rynki powróciły obawy związane z kłopotami fiskalnymi Grecji, które w krótkim terminie mogą być wykorzystane jako pretekst do realizacji zysków. Wczoraj pojawiły się spekulacje, że Grecja może chcieć renegocjować umowy w sprawie zasad udzielenie gwarancji finansowych przez Unię Europejską i Międzynarodowy Fundusz Walutowy.