Klienci wyraźnie omijają fundusze mieszane, inwestujące trochę w akcje, trochę w obligacje. Powody? Przede wszystkim słabe wyniki i wysokie koszty.
W ciągu ostatnich trzech lat zaledwie 18 proc. funduszy zrównoważonych osiągnęło wyniki przewyższające benchmark, czyli specjalnie skonstruowany wskaźnik służący do porównań. W grupie funduszy stabilnego wzrostu odsetek ten wyniósł 28 proc.
Są to rezultaty gorsze niż przeciętne, obejmujące wszystkie rodzaje funduszy (akcji, obligacji, pieniężne i mieszane). Bo przeciętnie więcej niż jedna trzecia funduszy ma wyniki przekraczające wartość wzorca. Najlepiej pod tym względem wypadają fundusze pieniężne. Prawie 90 proc. z nich wypracowało rezultat lepszy od benchmarku.
Trudno się zatem dziwić, że inwestorzy nie chcą oszczędzać w funduszach zrównoważonych i stabilnego wzrostu. Tylko w ubiegłym roku wycofano z nich ponad 9,5 mld zł, podczas gdy wpłacono nieco ponad 6 mld zł. Bilans w tych grupach jest zdecydowanie gorszy niż w innych. W szczycie hossy w 2007 roku udział tego typu funduszy w rynku grubo przekraczał 50 proc. Dziś wynosi niespełna 13 proc.
Niskie stopy zwrotu to jedno. Z drugiej mamy dość wysokie opłaty pobierane od klientów. W sumie daje to obraz niezbyt zachęcający.