Wydawało się, że czeka nas rzeź niewiniątek. Później spadki zostały niemal odrobione, a sesji towarzyszyły przyzwoite obroty. Widać więc, że we wczorajszym ostrym starciu byków i niedźwiedzi górą ostatecznie byli inwestorzy wierzący w powrót wzrostu. Nie znaczy to jednak, iż sytuacja na parkiecie zrobiła się już jasna.
Ci, którzy liczyli na rajd św. Mikołaja, muszą się czuć rozczarowani. Do tej pory na GPW nie zdarzyło się, by oba ostatnie miesiące roku przyniosły straty. Stosunkowo najbliżej takiej sytuacji byliśmy w 1998 r., gdy rozpoczęte dopiero 22 grudnia zwyżki wydźwignęły indeks na niewielki plus. Daje to wciąż nadzieję na udane zakończenie grudnia. Co nas czeka w 2008 r.? W polskiej gospodarce powinien się utrzymać ponad 5-proc. wzrost PKB. To główny argument za powrotem hossy. Równocześnie jednak widać rosnącą presję na zwiększanie wynagrodzeń. Spodziewać się też można podwyżki cen nośników energii. Oczekiwać należy w związku z tym rosnącej inflacji i podwyżek stóp procentowych. Część analityków obstawia nawet, iż dojdzie do tego już na obecnym posiedzeniu RPP. Wydaje się to o tyle mało prawdopodobne, że na grudniowych spotkaniach nie podejmowano nigdy takich decyzji. Jak jednak mogliśmy obserwować w przeszłości, rosnące stopy nie muszą stanowić przeszkody dla wzrostu na parkiecie – więc chyba nie musimy się emocjonować decyzją RPP.
Paweł Zaremba-Śmietański, DM IDM SA