– W Bumarze nie będzie eksperymentów kadrowych: na czele największej polskiej grupy zbrojeniowej staną ludzie znający branżę obronną i handel uzbrojeniem – zapowiada Józef Nawolski, przewodniczący rady nadzorczej spółki.

Po odwołaniu w zeszłym tygodniu związanej z PiS rady nadzorczej i trzech prezesów pancernej spółki, której obroty przekroczyły w 2007 roku 2,8 mld zł, państwowy właściciel ogłosił konkurs na członków nowego zarządu. Jednym z ważniejszych kryteriów ma być doświadczenie kandydatów.

Na kadrowej giełdzie rosną akcje Romana Baczyńskiego, b. szefa Bumaru, odwołanego ze stanowiska rok temu. Uchodzi on za głównego architekta handlowych sukcesów spółki związanych z wielomilionowymi kontraktami: malezyjskim (czołgi) i indyjskim (WZT-3) czy sprzedażą uzbrojenia nowej armii irackiej. Jednak niewykluczone, że głównym rywalem Baczyńskiego w staraniach o fotel prezesa Bumaru byłby Artur Łysakowski, obecnie kierujący bydgoską Belmą (miny i zapalniki). Łysakowski znalazł się w składzie nowej rady nadzorczej Bumaru.

Do finału konkursu, który rozstrzygnie się po 20 lutego, zarządem koncernu pokieruje Alicja Indrian odpowiadająca w Bumarze za finanse. Przyszły zarząd Bumaru obejmie stery firmy na trzyletnią kadencję.