Polacy zaczęli wreszcie doceniać studiowanie po dyplomie

Przybywa chętnych na studia podyplomowe. W ubiegłym roku liczba słuchaczy wzrosła o 11 proc., do 151 tysięcy. I będzie rosła, bo dla wielu osób to szansa na nowy zawód

Publikacja: 13.02.2008 01:22

Polacy zaczęli wreszcie doceniać studiowanie po dyplomie

Foto: Rzeczpospolita

Katarzyna Pilitowska, rzecznik prasowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaczęła przed rokiem swoje trzecie studia podyplomowe. Po dziennikarstwie i public relations teraz wybrała retorykę. – Uczymy się przemawiać, występować przed kamerą, mamy zajęcia z mowy ciała. To wszystko bardzo się przydaje w pracy – podkreśla Pilitowska. Wraz z nią studiują prawnicy, księża, PR-owcy, a nawet profesor patomorfologii, która uznała, że retoryka bardzo jej się przyda podczas wystąpień na konferencjach naukowych.

Przydatność jest głównym kryterium wyboru studiów podyplomowych, których koszt przynajmniej w części często pokrywają pracodawcy. – Te studia to szansa dla osób, które ukończyły studia wyższe i chcą poszerzyć albo uzupełnić kwalifikacje. Słuchaczami są zazwyczaj praktycy w dziedzinie związanej z kierunkiem studiów – ocenia Magdalena Olejnik z Centrum Kształcenia Ustawicznego Politechniki Wrocławskiej.

Zdaniem Sylwii Hałas, dyrektora centrum kształcenia podyplomowego Wyższej Szkoły Przedsiębiorczości i Zarządzania im. Leona Koźmińskiego, zwykle studia podyplomowe to inicjatywa pracowników, ale pracodawcy coraz chętniej inwestują w ich kształcenie. W WSPiZ ok. 70 proc. wpłat za studia podyplomowe pochodzi od pracodawców, choć najczęściej opłacają oni nie całość, ale 30 – 50 proc. kosztów nauki.

Szczególnie cenna pomoc firmy jest przy studiach MBA, które w zależności od uczelni mogą kosztować od 27 tys. zł do 70 tys. zł za dwa lata nauki, czyli ok. 7 – 17 tys. zł za semestr. Zwykłe studia podyplomowe są zdecydowania tańsze; średnio 1 – 2 tys. zł za semestr. Ale i tak na wielu kierunkach pracownicy mogą uczyć się za darmo dzięki dofinansowaniu z UE.

Być może dlatego-jak wynika z danych GUS – w ubiegłym roku na studiach podyplomowych uczyło się prawie 151 tys. osób osób. To o 10,8 proc. więcej niż rok wcześniej i ponadczterokrotnie więcej niż na początku lat 90.

– Widzimy teraz duży wzrost zainteresowania studiami podyplomowymi. To zresztą tendencja w całej Europie. Dziś, chcąc się utrzymać na rynku pracy, trzeba się dokształcać – podkreśla Anna Korzekwa, rzeczniczka Uniwersytetu Warszawskiego. Na koniec grudnia na studiach podyplomowych uczyło się ponad 8,8 tys. osób, 35 proc. więcej niż rok wcześniej.

Na UJ w roku akademickim 2007/2008 liczba studentów podyplomowych wzrosła aż ponaddwukrotnie, do 4,4 tys. osób. Ten skok to jednak w dużej mierze zasługa uruchomienia bezpłatnych studiów dla nauczycieli, finansowanych z Europejskiego Funduszu Społecznego. Na 12 kierunkach rozpoczęło je 1,5 tys. nauczycieli.

Rosnąca liczba studentów to także efekt coraz lepszego dopasowania oferty studiów podyplomowych do potrzeb rynku. Pracownicy działów kształcenia podyplomowego pilnie śledzą konkurentów oraz zarządzenia i ustawy, które wymuszają zdobycie nowych specjalizacji.

Nawet na uczelniach publicznych studia podyplomowe muszą się przynajmniej samofinansować. Jeśli na dany kierunek nie ma wystarczającej liczby chętnych (zwykle co najmniej 20), to albo przejściowo, albo na dobre znika on z oferty uczelni.

– Co roku zamykamy część studiów, a otwieramy nowe – przyznaje Katarzyna Pilitowska z UJ, gdzie wśród nowych kierunków są m.in. edukacja zdrowotna w szkole i pedagogika szkolna. Do najbardziej popularnych na UJ studiów podyplomowych należą m.in. prawo pracy i prawo UE.

– Każdego roku staramy się, aby w ofercie pojawiły się kierunki zgodne z potrzebami rynku – podkreśla Sylwia Hałas z WSPiZ.

– Żyją te kierunki, na które jest popyt na rynku – stwierdza Magdalena Olejnik z Politechniki Wrocławskiej, gdzie słuchacze często wybierają zarządzanie projektami, optometrię, urbanistykę i planowanie przestrzenne. Na UW hitem były ostatnio finansowane z unijnych pieniędzy EFS roczne studia dla nauczycieli.

W WSPiZ, w której na 36 kierunkach studiuje obecnie 1500 osób, 400 więcej niż przed rokiem, wśród podyplomowych hitów (poza MBA) są np. psychologia biznesu dla menedżerów i zarządzanie projektami współfinansowanymi z funduszy strukturalnych z UE.

Władysław Koc, prorektor ds. kształcenia Politechniki Gdańskiej, gdzie wśród 45 kierunków studiów podyplomowych dominują ekonomiczno-społeczne, ubolewa, że zbyt mało jest studiów z dziedzin technicznych. – W Polsce jest wciąż za mało inżynierów. A ci z dyplomem nie przywiązują dużej wagi do kształcenia ustawicznego – dodaje.

Katarzyna Pilitowska, rzecznik prasowy Uniwersytetu Jagiellońskiego, zaczęła przed rokiem swoje trzecie studia podyplomowe. Po dziennikarstwie i public relations teraz wybrała retorykę. – Uczymy się przemawiać, występować przed kamerą, mamy zajęcia z mowy ciała. To wszystko bardzo się przydaje w pracy – podkreśla Pilitowska. Wraz z nią studiują prawnicy, księża, PR-owcy, a nawet profesor patomorfologii, która uznała, że retoryka bardzo jej się przyda podczas wystąpień na konferencjach naukowych.

Pozostało 89% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy