Jest to o tyle zaskakujące, że po pierwszych 20 minutach od otwarcia RTS zyskiwał 2,03 proc., zaś MICEX - 4,23 proc. Według analityków, do tej kolejnej fali wyprzedaży doprowadził wicepremier i minister finansów Aleksiej Kudrin, który oświadczył w Dumie Państwowej, niższej izbie rosyjskiego parlamentu, że rząd Rosji prognozuje dalszy spadek indeksów giełdowych i cen ropy naftowej. - Następuje twarda recesja, według najnowszych prognoz, wzrost PKB w USA i krajach strefy euro wyniesie w 2009 roku około zera. Takiego spadku wzrostu gospodarczego nie było ani razu w ciągu ostatnich 18 lat - stwierdził Aleksiej Kudrin, dodając, że w sierpniu i wrześniu inwestorzy wycofali z Rosji 33 mld dolarów.

W poprzednich dwóch dniach oba moskiewskie parkiety też gwałtownie spadały - we czwartek RTS o 9,52 proc., a MICEX o 9,11 proc. Z kolei we środę straciły one - odpowiednio - 9,26 proc. i 8,67 proc.

Kryzys silnie uderzył w Rosję głównie z powodu taniejących surowców, zwłaszcza ropy. Gdy cena baryłki przekroczyła magiczny próg 100 dolarów pojawiło się wiele prognoz, zakładających jej wzrost nawet do 200 dolarów. Tymczasem ceny zaczęły spadać - około godziny 12 w Londynie za baryłkę ropy typu Brent płacono tylko 68,56 dolara. Ceny utrzymujące się na tak niskim poziomie powodują znaczne mniejsze wpływy do rosyjskiego budżetu, co negatywnie odbija się na nastawieniu inwestorów, obawiających się o dalszą kondycję rosyjskiej gospodarki.