– Chcieliśmy na nowo zdefiniować telefon komórkowy – przekonują przedstawiciele Belysio. Wrocławska firma zamierza wykorzystać boom na internetowe serwisy społecznościowe typu Facebook czy Nasza-Klasa i przenieść ich funkcje do telefonów komórkowych. Wszystko po to, by korzystanie z nich nie wymagało już siedzenia przed komputerem.
Serwis Belysio.net zaczął działać na początku sierpnia. Swoim użytkownikom oferuje darmową aplikację, którą instaluje się w telefonie komórkowym. Program spełnia rolę komunikatora, z tą różnicą, że wyposażono go w funkcje lokalizacyjne. Dzięki temu aplikacja informuje, kiedy w zasięgu pojawią się znajomi (również ci zarejestrowani w systemie Belysio) i wskaże ich przybliżone położenie na mapie. To główna cecha, która odróżnia Belysio od wszystkich innych komunikatorów internetowych czy serwisów społecznościowych, w najlepszym razie wskazujących, ilu znajomych jest w tej samej chwili zalogowanych do serwisu.
Usługa lokalizacyjna oparta jest na infrastrukturze operatorów GSM, więc działa nie tylko w telefonach wyposażonych w nawigację GPS. Jedynym technicznym wymogiem zainstalowania Belysio jest obsługa technologii Java, z którą współpracuje zdecydowana większość sprzedawanych na rynku telefonów komórkowych. Jak deklarują twórcy, serwis ma przede wszystkim umożliwiać spontaniczne spotkania z przyjaciółmi. Belysio pozwala też na udostępnianie znajomym zdjęć zrobionych telefonem, wraz z zaznaczeniem na mapie miejsca, w którym zostały wykonane.
Jak szacuje Grzegorz Jabłoński, szef Belysio, stworzenie w pełni funkcjonalnego serwisu kosztowało ok. 600 – 700 tys. zł. Miesięcznie jego utrzymanie pochłania ok. 60 tys. zł. Sfinansowanie projektu nie byłoby możliwe bez wejścia do spółki inwestora strategicznego. Został nim fundusz MCI Management, który jest właścicielem 40 proc. udziałów w spółce. Być może to właśnie ta spółka sprawi, że szef MCI Tomasz Czechowicz w końcu doczeka się powstania polskiej spółki wysokich technologii, znanej na całym świecie, która odniesie sukces porównywalny np. ze Skype. Dwa lata temu założył się o to z Dariuszem Wiatrem z Helix Ventures. I choć termin zakładu (stawką jest butelka wina) upływa już z końcem roku, to wśród spółek z portfela MCI (i nie tylko) Belysio jest jedną z nielicznych, która zaprezentowała pomysł świeży i wybijający się ponad przeciętność internetowych start-upów znad Wisły.
Belysio na razie nie zarabia na siebie. Spółka chce osiągnąć rentowność za rok, w czwartym kwartale 2009 r. Jednym z głównych źródeł przychodu mają być reklamy emitowane w telefonach użytkowników Belysio. W jaki sposób będą one dostarczane, jeszcze nie wiadomo. – Użytkownicy zaawansowanych technologii są coraz bardziej wymagający i odrzucą te z nich, które będą im za bardzo przeszkadzały – mówi Grzegorz Jabłoński. Innym pomysłem, który chodzi po głowach twórców serwisu, jest sprzedanie jego funkcjonalności dużym, tradycyjnym serwisom społecznościowym. Belysio już prowadzi takie rozmowy z największymi graczami na rynku. Dzięki temu mogłyby powstać mobilne, komórkowe wersje Naszej-Klasy, Fotki.pl czy Facebooka informujące o znajomych znajdujących się w tej samej okolicy. Funkcje lokalizacyjne serwisu otwierają też przed Belysio perspektywy dostarczania zlokalizowanej reklamy, dzięki której użytkownik przechodzący np. koło pizzeri dostawałby wiadomość o trwającej w środku promocji. A takie rozwiązanie pozwoliłoby znaleźć klientów nie tylko w Polsce, spełniając marzenia prezesa MCI. Tomasz Boguszewicz