Kurs zmienia handlowe szlaki

Przez umocnienie euro Polacy omijają dziś niemieckie sklepy. Za to Słowacy wykorzystują słabego złotego do rekordowych zakupów w Polsce

Aktualizacja: 23.02.2009 06:57 Publikacja: 22.02.2009 22:06

Osłabienie złotego wobec euro sprawiło, że nasi rodacy przestali kupować w Niemczech. Widać to wyraźnie w regionach przygranicznych. Jeszcze kilka miesięcy temu jedna szósta obrotów handlu detalicznego we Frankfurcie nad Odrą przypadała na klientów z Polski. Podobnie było w Görlitz czy Guben.

[wyimek]3,2 zł w lipcu 2008 r. wynosił kurs euro – co zachęcało Polaków do zakupów w Niemczech[/wyimek]

Dzisiaj w centrach handlowych po zachodniej stronie Odry nie widać polskich klientów. Wyprawy na zachód przestały być definitywnie opłacalne przy kursie 4 zł za euro. – Jeszcze jesienią za 28 euro, które przeznaczałam na tygodniowe wyprawy do Frankfurtu mogłam kupić znacznie więcej niż w Polsce. Teraz jest odwrotnie – tłumaczy Katarzyna Zych, mieszkanka Słubic.

Lokalna Izba Handlowo-Przemysłowa (DIHK) porównała kilka miesięcy temu ceny kilkuset artykułów w rejonach pogranicznych Polski i Niemiec i z tego badania wyszło, że większość z nich była po stronie polskiej droższa niż w Niemczech. – Polska nie jest już rajem dla szukających okazji – konstatował wtedy DIHK.

W pierwszej połowie ubiegłego roku liczba Polaków dokonujących regularnie zakupów w Niemczech wzrosła o jedną trzecią. Jak jest teraz, widać gołym okiem. – Nie trzeba wielkich badań. Sądząc po znikomej liczbie samochodów na parkingu, szacuję spadek sprzedaży dla klientów z Polski na 75 proc. – mówi jeden ze sprzedawców w Spitzkrug Multi Center we Frankfurcie. To samo jest w pasażach handlowych tuż przy granicy. – Nigdy nie mieliśmy zbyt wielu klientów z Polski, ale teraz nie ma ich wcale – tłumaczy sprzedawczyni drogiego butiku Bonita.

Nieco tańsze, ale nieznacznie, są nadal w Niemczech niektóre wyroby elektroniczne. – Od tygodni nie widzieliśmy u nas Polaka – mówi sprzedawca w sklepie Vobis-Vodafone. Poza regionem granicznym osłabienie złotego nie wywołuje w Niemczech większego zainteresowania. Polska nie stała nigdy wysoko na liście celów podróży Niemców. Jednak jeszcze cztery lata temu co drugi mieszkaniec regionów nadgranicznych dokonywał regularnych zakupów w Polsce. Na zakupy do Polski udawał się wtedy co dziesiąty mieszkaniec Berlina, a co 20. z Poczdamu.

[srodtytul]Jak na zakupy, to do Polski[/srodtytul]

Po wejściu do strefy euro i osłabieniu złotego Słowacy coraz częściej wybierają się na zakupy do Polski. W styczniu przejście graniczne w Chyżnem przekroczyło 250 tys. osób. Słowackie media piszą o prawdziwych „najazdach” na polskie przygraniczne miasteczka.

Handel idzie doskonale i opłaci się obu stronom. Nie trzeba główkować. Polacy na straganach przyjmują euro i wydają w twardej walucie – twierdzi dziennik „SME”. Nasi południowi sąsiedzi przyjeżdżają na zakupy samochodami i autobusami, niekiedy aż kilkaset kilometrów, spod granic z Węgrami i Austrią. I tak im się opłaci, bo większość polskich towarów jest o połowę tańsza.

Zasada jest prosta. Przyjeżdża się z pustym bakiem, dużymi torbami i pełnym portfelem. Zainteresowanie targami w Jabłonce i Nowym Targu rośnie z tygodnia na tydzień. Przez przejście graniczne w Chyżnem w dni targowe: czwartki i soboty, ciągną do Polski sznury słowackich samochodów osobowych i autobusów. Biura podróży za kilkanaście euro organizują jednodniowe wycieczki autobusowe.

Nasi sąsiedzi kupują w Polsce meble, odzież, zabawki, warzywa, słodycze i materiały budowlane. Szczególnym powodzeniem cieszą się artykuły do wyposażenia domów i mieszkań: glazura, płytki dachowe, wanny, sedesy i umywalki, które w Polsce można nabyć za połowę słowackiej ceny. „Wielu mieszkańców Jabłonki otworzyło małe sklepy w swoich domach, oferują parkowanie na podwórkach, niektórzy ustawili nawet przenośne toalety” – piszą „Hospodarske Noviny”.

„Na kilku hektarach dostaniecie naprawdę wszystko – twierdzi dziennik „Pravda”. – Wyposażenie kuchni i kilogram wegety”.

Hitem są kurczaki i krówki. Za kilogram kurczaka Słowacy płacą 1,48 euro – niemal połowę tego co w słowackich supermarketach. Nic dziwnego, że wielu Słowaków kupuje po 20 kurcząt, układając je zapobiegliwie w podręcznych lodówkach. Masło kosztuje na Słowacji 1,66 euro, a po drugiej stronie granicy 1,18 euro. Jabłka – 1,15, a w Polsce – 0,66. Słowackie dzienniki zachęcają do odwiedzin Polski, porównując niektóre ceny towarów. Czekolada i kawa są tańsze o 30 proc. Ryż w słowackim Tesco kosztuje 2,29 euro, a w Polsce 1,41 euro. Mąka pszenna odpowiednio 0,39 i 0,88.

Nawet podróż wyjdzie tanio. Koszt litra benzyny 95 to na Słowacji 0,99 euro, a w Polsce – 0,77. – Przyjechaliśmy aż ze Zwolenia we wschodniej Słowacji. Kupimy wszystko, czego potrzebujemy, i jeszcze zwróci się nam podróż – zapewniają z dumą Słowacy na nowotarskim rynku.

Osłabienie złotego wobec euro sprawiło, że nasi rodacy przestali kupować w Niemczech. Widać to wyraźnie w regionach przygranicznych. Jeszcze kilka miesięcy temu jedna szósta obrotów handlu detalicznego we Frankfurcie nad Odrą przypadała na klientów z Polski. Podobnie było w Görlitz czy Guben.

[wyimek]3,2 zł w lipcu 2008 r. wynosił kurs euro – co zachęcało Polaków do zakupów w Niemczech[/wyimek]

Pozostało 91% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy