Długim, drewnianym, trzypokładowym statkiem „Meridijan” wyruszam w tygodniowy rejs po Adriatyku, ulubionym akwenie Jacques’a Cousteau, który wielokrotnie tu wracał penetrować osadzone na dnie wraki. Nie schodzę jednak jak on kilkadziesiąt metrów pod wodę, bardziej interesują mnie skrawki ziemi wyłaniające się ze szmaragdowo-lazurowego morza. Każdego dnia odwiedzam mijane po drodze wyspy Kvarneru i Dalmacji.
Rejs rozpoczyna się w ulubionym kurorcie Habsburgów – Opatii, usytuowanej na pograniczu Kvarneru i Istrii. Zanim statek wypłynie z portu, jeszcze z pokładu słonecznego , na który trzeba się wdrapać po stromej drabince prowadzącej z głównego pokładu, przyglądam się miastu. Robią wrażenie białe fasady hoteli i willi wzniesionych pod koniec XIX i na początku XX wieku. A wśród nich najstarsza w mieście rezydencja Angiolina – prezent bogatego mieszkańca Rijeki Iginio Scarpa dla żony. Willę otacza ogród ze sprowadzonymi ze wszystkich niemal kontynentów roślinami, m.in. olbrzymimi magnoliami, kameliami japońskimi i cedrami.
W XIX wieku w Opatii chętnie spędzali wakacje austriaccy arystokraci, bawiąc się w miejscowych kasynach i pałacach. Wypoczywał tu m.in. Henryk Sienkiewicz, Józef Piłsudski i słynna amerykańska tancerka Isadora Duncan.
[srodtytul]Kapitan i jego statek[/srodtytul]
Kapitanem „Meridijana” jest Damir Naranca. Jak sam mówi, nie miał w życiu wyboru – pływał jego dziadek, pływał ojciec. Już w dzieciństwie zgłębiał więc tajniki profesji, a zawodowe uprawnienia zdobył w morskiej szkole w Splicie. Dziś niemal cały rok spędza na statku, z tego aż cztery miesiące pływa po wodach północnego Adriatyku.