O wątpliwościach dotyczących sensu inwestycji mówiła wczoraj dziennikarzom prezydent Litwy Dalia Grybauskaite. – Od rozpatrzenia na nowo założeń strategicznych i analiz, w co najlepiej inwestować, będzie zależało, czy pozostaniemy państwem energii atomowej – dodała. Jej zdaniem Litwa musi uwzględnić fakt, że nowe elektrownie atomowe, tuż przy litewskiej granicy, zamierzają budować Białoruś (w odległości 50 km od Wilna) i Rosja (w obwodzie kaliningradzkim). – Powinniśmy się zastanowić, w co lepiej inwestować: w wiatraki, geotermię, biomasę, spalanie odpadów czy w energię atomową – mówiła Grybauskaite.

Przyznała, że o ewentualnej rezygnacji z projektu budowy nowej siłowni już powiadomieni zostali partnerzy z Polski, Łotwy i Estonii. Zdaniem prezydent Litwy te kraje także nie będą chciały inwestować w wirtualny projekt, jeśli nie będzie on miał uzasadnienia ekonomicznego. Jednocześnie zastrzegła, że nie oznacza to, iż ostatecznie zrezygnowano z budowy. Wstępując do UE, Litwa zobowiązała się zamknąć do końca tego roku działający w Ignalinie reaktor radzieckiej konstrukcji o mocy 1500 MW.

W nowej inwestycji w Ignalinie miała uczestniczyć największa firma branży w naszym kraju – Polska Grupa Energetyczna. Z jednej strony byłaby to okazja do zdobycia doświadczenia przy tego rodzaju projekcie, bo PGE ma odpowiadać za budowę w Polsce pierwszej elektrowni jądrowej. A z drugiej – PGE miała zyskać dostęp do znaczącej część energii z Ignaliny II.