[b][link=http://www.rp.pl/galeria/235130,374351.html]Zobacz zdjęcia[/link][/b]
To wszystko zobaczyć można podczas spaceru po Poczdamie. Od razu zastrzeżenie – spacer to termin umowny. By zobaczyć, choćby z zewnątrz, te wszystkie cuda, trzeba zarezerwować na chodzenie co najmniej trzy dni. Budowle rozrzucone są bowiem po ogromnym terenie, który dzisiaj znajduje się w granicach Poczdamu, dawniej jednak dzielił się na osobne osady i folwarki nad rozlewiskiem Haweli. Większość budynków powstała z inicjatywy władców Prus z dynastii Hohenzollernów, między rokiem 1730 a 1917. A eksperci UNESCO uznali w 1990 r. ten wielki (500 ha) kompleks ze 150 obiektami, w tym 17 pałacami, za jeden obszar stanowiący wyjątkową wartość i wpisali na listę światowego dziedzictwa kultury.
Niepozorne miasto na obrzeżach Berlina (dzisiaj 152 tys. mieszkańców) odegrało w historii rolę wyjątkową. A wszystko zaczęło się od Fryderyka Wielkiego. Dla jednych – twórcy wielkości Prus i Niemiec, geniusza wojskowości, filozofa, artysty, oświeconego władcy oddanego państwu. Dla innych satrapy, który sprowadził na Niemców i sąsiednie narody nieszczęścia.
Obejmując w 1740 r. schedę po ojcu, Fryderyku Wilhelmie I, zasiadł na tronie niewielkiego, biednego, nieliczącego się w polityce europejskiej księstwa. Umierając w 1786 r., zostawiał duże, dobrze zorganizowane państwo, z najsilniejszą armią na kontynencie. W ciągu 46 lat panowania, prowadząc agresywną politykę, powiększył Prusy o Śląsk odebrany Austrii, Warmię i Prusy Królewskie (Pomorze Gdańskie) odebrane Polsce oraz księstwa Ansbach i Bayreuth odebrane Bawarii.
Król uważał się nie tylko za władcę oświeconego, ale i za filozofa. Filozof z Sanssouci – to jeden z jego przydomków. Miał też ambicje artystyczne: grał na flecie, komponował, pisał. Miejscem, w którym najchętniej oddawał się tym zajęciom, był pałac Sanssouci w Poczdamie. Z tego filigranowego pawilonu uczynił swoją twierdzę. Nie odpowiadało mu mieszkanie w rodzinnym zamku w Berlinie, ani z żoną w pałacu w Rheinsbergu. Na marginesie: nie pałał sympatią do kobiet, co zrodziło wśród historyków podejrzenia o odmienne skłonności erotyczne króla. Wyprowadził się pod miasto. Wybrał skarpę, na stoku której najpierw kazał utworzyć tarasy i zasadzić winorośl. Potem naszkicował nadwornemu architektowi Georgowi Wenzeslausowi von Knobelsdorffowi swoją przyszłą siedzibę. Dwa lata później, w 1747 r., rokokowy pałac był gotowy. Nie jest to imponująca siedziba wielkiego władcy, lecz typowy dla tamtych czasów, niewielki, parterowy pałac „dla przyjemności” (maison de plaisance). Pod kopułą nakrywającą półkolisty środkowy korpus widnieje wypisane złotymi literami francuskie motto miejsca: Sans Souci, bez trosk. Tak też miało tu płynąć życie.