Złoty najsłabszy w tym roku

Wieczorem euro kosztowało ponad 4,2 zł. W tym samym czasie doszło do tąpnięcia na nowojorskiej giełdzie

Publikacja: 07.05.2010 04:42

Złoty najsłabszy w tym roku

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Inwestorom za oceanem zrobiło się gorąco, kiedy indeks Dow Jones spadł o ponad 8 proc. Takiego spadku nie notowano od 1987 r. Maksymalne emocje inwestorów nie trwały długo. Po chwili indeks odrobił nieco straty, do minus 3 – 4 proc. Ostatecznie stracił wczoraj 3,21 proc.

Według telewizji CNBC, spadek indeksu o 1000 pkt mógł być konsekwencją błędnego zlecenia sprzedaży akcji Procter & Gamble. Zdaniem stacji takie zlecenie mogło wyjść z Citigroup. Później CNBC podała, że być może przyczyną spadku indeksu była transakcja na rynku kontraktów terminowych na indeks S&P500. W ciągu dwóch minut sprzedano 16 mld zamiast 16 mln sztuk instrumentów.

W Polsce inwestorzy baczniej przyglądają się kursom walutowym niż cenom akcji. Wczoraj przed północą za wspólną walutę trzeba było zapłacić 4,2053 zł, najwięcej od grudnia 2009 r.

Na razie osłabienie złotego działa pozytywnie dla eksporterów, ale dług publiczny przekroczył już 50 proc. PKB, czyli pierwszy próg ostrożnościowy. Przy kursie 4,16 dług publiczny wyniósł prawie 51 proc. To na razie symboliczne stwierdzenie, bo jego wysokość oraz wartość PKB dotyczącą progów ostrożnościowych oblicza się na koniec roku.

Stało się tak, gdyż ponad 26 proc. długu jest denominowane w walutach obcych. – Pod koniec roku wartość naszego długu w walutach obcych wyniosła ponad 168 mld zł, a kurs wynosił 4,1 zł za euro – mówi Jakub Borowski, główny ekonomista Invest Banku. – A cały dług liczyliśmy na 49,9 proc. PKB. Obniżenie wartości złotego o 5 gr powoduje wzrost długu jako procent PKB o ok. 0,3 pkt – ocenia.

W strategii zarządzania długiem Ministerstwa Finansów zapisano, że spadek wartości złotego o 10 proc. daje wzrost zadłużenia o ok. 1,3 proc. oraz powoduje, że bieżące wydatki na obsługę długu rosną o 83 mln zł.

– To naprawdę nie jest obecnie nasz duży problem – twierdzi Krzysztof Rybiński, prof. SGH. – Jak dotąd kryzys grecki i osłabienie złotego działają pobudzająco na gospodarkę. Gdyby go nie było, najprawdopodobniej ocieralibyśmy się o 3,6 zł za euro, a to mogłoby być nieopłacalne dla eksporterów.

Przy przekroczeniu pierwszego progu ostrożnościowego rząd nie musi przedstawiać żadnych działań oszczędnościowych. Niezbędne jest to dopiero przy drugim progu ostrożnościowym – 55 proc. Piotr Marczak, dyrektor Departamentu Długu Publicznego MF, zastrzega, że zagrożenia nie ma. Przypomina, że przy wyliczaniu poziomu zadłużenia bierze się pod uwagę kurs z ostatniego dnia roku.

Od początku miesiąca rentowność polskich papierów skarbowych wzrosła o ok. 20 – 25 pkt bazowych. Grecki kryzys na razie oddziałuje silniej na rynek walutowy.

Inwestorom za oceanem zrobiło się gorąco, kiedy indeks Dow Jones spadł o ponad 8 proc. Takiego spadku nie notowano od 1987 r. Maksymalne emocje inwestorów nie trwały długo. Po chwili indeks odrobił nieco straty, do minus 3 – 4 proc. Ostatecznie stracił wczoraj 3,21 proc.

Według telewizji CNBC, spadek indeksu o 1000 pkt mógł być konsekwencją błędnego zlecenia sprzedaży akcji Procter & Gamble. Zdaniem stacji takie zlecenie mogło wyjść z Citigroup. Później CNBC podała, że być może przyczyną spadku indeksu była transakcja na rynku kontraktów terminowych na indeks S&P500. W ciągu dwóch minut sprzedano 16 mld zamiast 16 mln sztuk instrumentów.

Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy