Niewiele (niespełna 1 proc.) dzieli indeks największych spółek od sierpniowego szczytu. Gdyby udało się go przebić, otworem stanęłaby droga do kwietniowego rekordu hossy (2604 pkt).
Tak dużej zwyżki nie zanotował w momencie zamykania sesji na GPW żaden inny indeks na świecie – wynika z obliczeń Bloomberga. Już rano WIG20 sprawował się znacznie lepiej niż giełdy w Europie Zachodniej, gdzie inwestorom humory psuły m.in. dane z niemieckiej gospodarki (produkcja przemysłowa w czerwcu urosła zaledwie o 0,1 proc., podczas gdy oczekiwano 1 proc., zaś lipcowy eksport zmalał pierwszy raz od 3 miesięcy). Słychać też było echa wtorkowych obaw o sektor bankowy. Nastrojom nie sprzyjało też pogłębienie bessy w Japonii, gdzie indeks Nikkei runął rano o ponad 2 proc., głównie w reakcji na dalsze umocnienie jena.
Z czasem jednak także w Europie Zachodniej nastroje zaczęły się poprawiać, dzięki czemu inwestorzy na GPW jeszcze chętniej kupowali akcje. Do poprawy humorów przyczyniły się wyniki aukcji portugalskich obligacji. Zaliczana do krajów zagrożonych kryzysem fiskalnym Portugalia zdołała sprzedać papiery skarbowe za ponad 1 mld EUR, co uspokoiło rynki. [link=http://www.rp.pl/artykul/5,532944.html]Serwisy informacyjne uwagę zwróciły także na aukcję polskich obligacji 5-letnich[/link], które sprzedały się niczym świeże bułeczki – popyt na nie sięgnął 7,5 mln zł i był największy od dwóch lat.