Balcerowicz się myli

- Podatki w Polsce są niższe od obciążeń w większości krajów UE - pisze Leon Podkaminer, profesor w Wyższej Szkole Administracji w Bielsku-Białej

Publikacja: 01.10.2010 04:38

leon podkaminer (fot. www.wiiw.ac.at)

leon podkaminer (fot. www.wiiw.ac.at)

Foto: Rzeczpospolita

Red

Krytycznie komentując plany budżetowe rządu, prof. Leszek Balcerowicz wystapił z twierdzeniem, że...„podatki i tak mamy wysokie...”. Otóż jest to nieprawda.

W porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej podatki mamy raczej niskie. Fakt ten jest szczegółowo udokumentowany w opublikowanym ostatnio raporcie Eurostatu (Taxation trends in the European Union. 2010 edition).

Według raportu w 2008 r. podatki ogółem (łącznie z obowiązkowymi składkami z tytułu ubezpieczeń społecznych) stanowiły w Polsce 34,3 proc. PKB. Odpowiednia średnia tego wskaźnika dla całej UE wynosiła 39,3 proc.; dla krajów strefy euro 39,7 proc.

Co więcej, średnia stopa opodatkowania PKB nie maleje w strefie euro i całej UE: w 1995 r. nie różniła się ona od średniej dla 2008 r. Ale w Polsce stopa ta zmalała od 1995 r. o prawie 3 pkt proc.

Obecna stopa opodatkowania w relacji do PKB w Polsce jest znacznie niższa niż w szeregu krajów, którym możemy tylko zazdrościć gospodarki zdrowej, dynamicznej – a przy tym „społecznie wrażliwej”. W Szwecji i Danii stopy te przekraczają 47 i 48 proc. Oczywiście stopy w Rumunii i na Łotwie są jeszcze niższe niż w Polsce (28 i 29 proc.) Nie sądzę wszakże, że w polityce podatkowej (i każdej innej) jest wskazane naśladować te właśnie kraje.

Podatki w Polsce są nie tylko ogólnie za niskie, lecz charakteryzują się też bardzo niedobrą strukturą. Udział podatków pośrednich (VAT, akcyzy itp.) w całości podatków wynosi w Polsce 42 proc. – w UE średnio tylko 33,3 proc. W Polsce udział podatków pośrednich wyraźnie wzrasta – w UE pozostaje stabilny.

Z kolei podatki od dochodów osobistych (PIT) są w Polsce wyraźnie niższe niż średnio w Unii. Dochody z tytułu PIT stanowią w Polsce 15,6 proc. ogółu wpływów podatkowych – w UE średnio 24 proc.

Ma to związek z uprzywilejowanym traktowaniem najwyższych dochodów w Polsce. Stopa opodatkowania najwyższych dochodów osobistych w Polsce (obecnie 32 proc.) jest dużo niższa niż średnio w UE (37,5 proc) – a jeszcze bardziej niż w strefie euro (42,4 proc).

W Holandii, Belgii, Austrii, Szwecji, Danii i W. Brytanii dochody najwyższe są opodatkowywane stopą 50 proc. (lub wyższą). Najbardziej hojny (dla najbogatszych) jest fiskus Bułgarii, Litwy i Rumunii (najwyższe stawki PIT w tych krajach nie przekraczają 16 proc.).

Również zyski przedsiębiorstw są w Polsce efektywnie opodatkowywane lżej niż średnio w UE. W Polsce fiskus „zabiera” (w takiej lub innej formie) efektywnie 20 proc. zysków firm. Średnia dla Unii wynosi ponad 25,4 proc., a w strefie euro jest nawet wyższa (ponad 27 proc).

Jeszcze w 1998 r. polski system podatkowy nie odbiegał zasadniczo od ucywilizowanych systemów podatkowych dominujących w krajach zachodnioeuropejskich. Główne parametry systemu podatkowego – w tym jego progresywność (tj. stosowanie dużo wyższych stawek podatku PIT do wysokich dochodów) były dość jeszcze podobne.

Po 1998 r. zaczęła się przyspieszona barbaryzacja polskiego systemu podatkowego (i systemu świadczeń społecznych). Zasadniczą rolę w tym procesie odegrał profesor Balcerowicz – wówczas wicepremier i minister finansów.

Obiecywał on wtedy niebywałą dynamizację gospodarki – w tym zwłaszcza likwidację bezrobocia, którego stopa sięgała 10 proc. (w końcu 1997 r.). Jakkolwiek nie udało się mu wówczas zrealizować wszystkich zamierzeń (w tym wprowadzić podatku liniowego), to skutki ówczesnych „reform” są widoczne w statystykach podatkowych dla lat 2000 – 2002.

W tych właśnie latach różnice między polskimi i zachodnioeuropejskimi stopami podatkowymi osiągnęły wartości maksymalne. To wtedy Polska przodowała w tworzeniu systemu fiskalnego preferującego tych, którym się doskonale powodzi – kosztem tych, którym się powodzi gorzej – albo wcale.

Nie jest też przypadkiem, że owa „druga reforma Balcerowicza” wepchnęła Polskę w dwuletnią stagnację (2001 – 2002), z podwojonym poziomem bezrobocia i prawdziwym kryzysem finansów publicznych („dziura Bauca”).

W swoim własnym (i nas wszystkich) interesie rząd powinien ignorować „światłe” rady Leszka Balcerowicza i jego (na szczęście coraz mniej licznych) wyznawców.

[ramka][b]Leon Podkaminer[/b] pracuje w Wiedeńskim Instytucie Międzynarodowych Porównań Gospodarczych (WIIW) i jest profesorem w Wyższej Szkole Administracji w Bielsku-Białej[/ramka]

Krytycznie komentując plany budżetowe rządu, prof. Leszek Balcerowicz wystapił z twierdzeniem, że...„podatki i tak mamy wysokie...”. Otóż jest to nieprawda.

W porównaniu z innymi krajami Unii Europejskiej podatki mamy raczej niskie. Fakt ten jest szczegółowo udokumentowany w opublikowanym ostatnio raporcie Eurostatu (Taxation trends in the European Union. 2010 edition).

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy