[b]Rz: Czy warto przy decyzjach inwestycyjnych kierować się tym, co robią tuzy giełdy?[/b]
Marek Mikuć: Na pewno można próbować. Jest to strategia często stosowana przez inwestorów indywidualnych. Rzadziej przez fundusze inwestycyjne czy emerytalne. Zazwyczaj drobni inwestorzy wybierają modnych w danym momencie wielkich graczy. Jednak w wielu spółkach, gdzie są obecne tuzy, tak naprawdę niewiele się dzieje, jest niewielka zmienność kursu, także względem całego rynku, niewiele pojawia się komunikatów. Szczególnie gdy mówimy o takich inwestorach jak Leszek Czarnecki czy Michał Sołowow.
[b]Czyli jeśli już, to wybierać te bardziej aktywne wzorce do naśladowania?[/b]
W zasadzie tak się też zazwyczaj dzieje. Inwestorzy indywidualni najczęściej szukają spółek, na których mogą w miarę szybko i ponadprzeciętnie zarobić. A na przykład w Getinie Leszka Czarneckiego nie dzieje się nic spektakularnego ani w jedną, ani w drugą stronę.
[b]I rzeczywiście naśladowanie tuzów daje efekty inwestycyjne?[/b]