Przestępcy wciąż częściej niż z telefonów komórkowych kradną dane osobiste czy numery kart kredytowych z tradycyjnych PC-tów. Większość ataków skupia się jednak na starym systemie Windows XP, który wprawdzie powoli, ale systematycznie zastępowany jest przez bezpieczniejszy produkt Microsoftu, Windows 7.
Jednak, zdaniem analityków, w tym roku sprzedaż smartfonów sięgnie 421 mln sztuk, co oznacza, że po raz pierwszy w historii będzie ona większa niż sprzedaż komputerów osobistych. Nie pozostaje to bez wpływu na działania cyberprzestępców. Z danych firmy Lookout, zajmującej się bezpieczeństwem urządzeń mobilnych, wynika, że w maju 2010 r. szkodliwe oprogramowanie znajdowało się w dziewięciu z każdych stu przeskanowanych przez nią telefonów. To ponad dwa razy więcej niż grudniu 2009 r. Wtedy zainfekowane wirusami były tylko cztery telefony na sto.
Póki co, aby złośliwe oprogramowanie zaczęło działać, użytkownik musi wykonać w tym celu określoną czynność, np. kliknąć w odpowiednie pole programu. Większości problemów można zatem uniknąć zachowując ostrożność. Eksperci ostrzegają jednak, że w przyszłości możliwe są automatyczne ataki.
Większość ataków na smartfony ma miejsce w Europie Wschodniej i w Chinach. Jak informuje zajmująca się e-bezpieczeństwem fińska F-Secure, 88 proc. z nich dotyczyło systemu operacyjnego Nokia Symbian, najczęściej stosowanego w smartfonach. Nokia poinformowała w tym miesiącu, że w ciągu kilku najbliższych lat będzie zastępować Symbiana systemem Windows Phone, produkowanym przez Microsoft. Wcześniejsze wersje tego oprogramowania jednak same padały już celem ataków w Stanach Zjednoczonych. Nie ustrzegli się ich również użytkownicy stworzonego przez Google Androida oraz posiadacze iPhone'ów i BlackBerry.
Zdaniem Andy'ego Haytera zajmującego się złośliwym oprogramowaniem w firmie ICSA Labs należącej do Verizon, użytkownicy smartfonów powinni mieć świadomość, że to po prostu komputer w skali mikro i narażony jest na takie samo działanie wirusów jak zwykłe PC-ty.