LipDub. Filmowa promocja uczelni i miast

LipDuby – kilkuminutowe, żywiołowe, muzyczne filmy fundują sobie uczelnie i miasta. Występują w nich setki bohaterów, kręci się je bez cięć, z jednego ujęcia. Czy ta spontaniczna forma autopromocji stanie się popularna?

Publikacja: 01.04.2011 04:05

Uniwersytet Warszawski promuje się robiąc zamieszanie i sensację z regałami bibliotecznymi w tle

Uniwersytet Warszawski promuje się robiąc zamieszanie i sensację z regałami bibliotecznymi w tle

Foto: Archiwum

Do twojej internetowej skrzynki pocztowej przychodzi e-mail spod adresu szacownej, wyższej uczelni. Zawiera link z filmikiem studenckim. Instrukcja postępowania z nim jest bardzo prosta: przycisk play uruchamia dźwięk i obraz. Widzimy długowłosą dziewczynę. Uciekł jej autobus, siada więc na ławce i czeka na następny. Jest ubrana w mini, białą bluzeczkę i krawat. Zamiast autobusu podjeżdżają motocykliści w skórach. Na ich kurtkach napis „tabun". Zabierają dziewczynę. W tle głośno pobrzmiewa piosenka polskiego zespołu Enej: „Tutaj zawsze cię przytuli najsłynniejsze rondo w mieście, zimny browar, chińska zupka i odpoczniesz sobie wreszcie. W poniedziałek po weekendzie znowu rano na wykładzie twoja głowa marzyć będzie...". Tabun zawozi dziewczynę pod uniwersytet.

Piosenka i ujęcie kamery się nie kończą. Wchodzimy do środka. Na korytarzach, w salach wykładowych i w wydziałowych bibliotekach pomiędzy regałami z książkami prężą się i tańczą cheerleaderki, inżynierki, blond diabliczki w czerwonych, kusych kieckach i półnagie panny wymachujące ognistymi kulami. Sodoma i gomora. Pojawiają się też biskup, chór gospel oraz Warmiński Zespół Pieśni i Tańca w strojach ludowych. W sumie w ciągu niespełna ośmiu minut w skocznym, uczelnianym teledysku zwanym LipDubem oglądamy ponad 300 osób. Wszystkie łączy Uniwersytet Warmińsko-Mazurski. – To nowa forma promocji polskich uczelni. Lepsza niż drętwy, lakoniczny informator dla maturzystów – przekonują studenci.

 

Masowe karaoke

LipDub to rodzaj wideoklipu, w którym występujące osoby poruszają wargami do puszczonej z playbacku piosenki. Trochę jak w popularnym telewizyjnym „Mini Playback Show", w którym dzieciaki przebrane za gwiazdy show-biznesu śpiewały znane przeboje. Nazwa LipDub jest zlepkiem terminu „lip synchronization", dopasowywanie dźwięku do ruchu warg, i słowa „dubbing".

Zasada nakręcenia takiego teledysku jest dość prosta. Potrzebna jest tu chwytliwa piosenka, kilkudziesięciu lub kilkuset aktorów amatorów, scenografia, tj. otoczenie, które chcemy promować, a także – i jest to czynnik najważniejszy, bo wyróżniający LipDuba spośród innych videoklipów – wszystko musi być nakręcone przy pomocy steadicamu jednym nieprzerwanym ujęciem.

Cechy, jakie powinien LipDub posiadać, to spontaniczność, autentyczność, współuczestnictwo i zabawa. Podobno formułę wymyślił amerykański student Jakob Lodwicki w 2006 roku. Spacerując ze słuchawkami na uszach, nagrał filmik ze swoim podśpiewywaniem. W domu podłożył oryginalną ścieżkę dźwiękową i umieścił go w Internecie. I tak LipDub stał się popularny wśród internautów tworzących własne filmowe wersje popularnych piosenek.

Wieloosobową odmianę University LipDub zrealizowali zaś i wrzucili do Internetu jako pierwsi studenci z Niemiec. „What do you do after studing?" – pytają na początku swojego filmu. Bo University LipDup to promocja nie tylko uczelni, ale też życia studenckiego, weekendowych pasji i pozauczelnianych zajęć. Teraz studenci z całego świata, od Kanady przez Hiszpanię po Turcję, tworzą i umieszczają w Internecie swoje klipy.

 

Rywalizacja na wideoklipy

W  Polsce swoje LipDuby ma już dziesięć wyższych uczelni, dwa miasta – Cieszyn i Wodzisław Śląski, jedna firma jubilerska oraz urząd stołecznej dzielnicy Bemowo (można je zobaczyć na www.lipdub.pl). Pierwszy był Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie. Po nim stołeczna Szkoła Główna Handlowa. Wygrywa zaś w rankingach internautów LipDub Uniwersytetu Adama Mickiewicza z Poznania. Internauci umieszczają pod nimi komentarze typu: „SGH-owcy jak zwykle mośki nieziemskie... Krawaciki i białe koszulki, ech...", „Bardzo fajnie UAM-owi wyszło, gratuluję!", „Gościu z różową wiertarą z polibudy warszawskiej, ten to dopiero wymiata!".

Wszystkie filmy są dynamiczne, zaskakujące i efektowne. Trwają po kilka minut, ale przygotowanie ich zajmuje całe tygodnie. – Trzeba skoordynować nie tylko, jak głosi nazwa, dźwięk z ruchem warg, ale przede wszystkim kilkaset występujących osób z muzyką, ruchem kamery, choreografią i scenografią – mówi Marcin Robakowski, reżyser i organizator poznańskiego LipDuba. – U nas same przygotowania trwały półtora miesiąca – zdradza. – Dzień zdjęciowy tylko jeden, ale aż dziesięć dubli, dopiero ostatnie podejście okazało się najlepsze. Wystąpiło 230 studentów, wspierali nas swoją obecnością również profesorowie. To była przede wszystkim świetna zabawa – podkreśla. – Wszystko przy dźwiękach piosenki „Fascination" zespołu Alphabeat. Chyba się udało, bo w samym tylko serwisie YouTube. com filmik był odtwarzany prawie 300 tys. razy.

 

Kolega w sweterku w serek

Zabawowy i demokratyczny charakter LipDubów podkreśla też Maciej Pietrukiewicz, współtwórca filmu z Politechniki Warszawskiej.

– Już sam wybór piosenki, czyli etap, na którym dopiero rodzi się pomysł na charakter LipDuba, był zabawą dla studentów i internautów – mówi. – Wywiesiliśmy w Internecie kilka utworów. Przez kilka dni odbywało się tam głosowanie na piosenkę dobrze charakteryzującą tę polibudę. W kwestii ubioru i akcesoriów też pozostawiliśmy występującym wolną rękę. Jeśli dziewczyny wyglądają na filmie raczej imprezowo niż uczelnianie, to ich wybór. Kręcenie LipDuba było rzadką okazją do totalnego luzu na uczelni i wiele osób ubrało się tak, jak nigdy nie pokazuje się na wykładach.

Teledysk zrealizowano do piosenki Black Eyed Peas „Don't phunk with my heart". Twa ponad osiem minut. Głównym bohaterem, wokół którego „kręci się" fabuła, jest „kolega w sweterku w serek". Na LipDubie można zauważyć reprezentację wydziałów: Elektrycznego, Chemicznego, Inżynierii Lądowej, Mechatroniki, Elektroniki i Technik Informacyjnych, Inżynierii Produkcji, Administracji, Mechanicznego Energetyki i Lotnictwa oraz wielu organizacji i kół naukowych. Wcześniej emitowano w Internecie tzw. zajawki, krótkie, zabawne filmiki zapowiadające właściwy LipDub. Wśród nich hitem był odcinek: „Jak poderwać dziewczynę na długopis?" Obejrzało go na YouTube około 340 tysięcy osób.

„Kolega w sweterku" z okrzykiem „jestem z polibudy" pojawia się też w LipDubie Uniwersytetu Warszawskiego zrealizowanym do utworu Starstrukk. Bo uczelnie rywalizują między sobą, ale i współpracują.

– To oczywiście prócz zabawy świetna forma promocji bez napuszenia – podsumował Wojciech Sokolnicki, szef biura promocji Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu. – To coś, co licealiści zapewne dobrze kupią.

 

Wodzisław Śląski chce całusa

LipDuby studenckie były jak dotąd robione społecznie. Firmy dysponujące sprzętem do filmowania wypożyczały go bezpłatnie, studenci bądź absolwenci znający się na filmowaniu, udźwiękowieniu, montażu i całym procesie postprodukcji pracowali charytatywne. Gdy jednak pojawiały się jakieś koszty, na ogół pokrywane były z budżetu przeznaczanego na promocję danej uczelni.

Siłami młodzieńczego entuzjazmu, czyli społecznie, zrealizowano też pierwsze polskie LipDuby promujące miasta. Mają je jak na razie Ciechanów i Wodzisław Śląski. I w jednym, i w drugim przypadku do miejskich urzędów zgłosili się młodzi mieszkańcy z propozycją zrealizowania teledysku i z prośbą o pozwolenie na filmowanie roztańczonego tłumu w centralnych punktach miasta.

W Ciechanowie studenci prowadzący portal www.ciechanowinaczej.pl (pomysłodawca – Tomek Kanigowski) chcą promować w ten sposób różne lokalne grupy: taneczną Mada Dance, paramilitarną BOA, rowerową. Natomiast twórcy strony – architekturę Ciechanowa oraz Arkona – grupę rekonstrukcji historycznej. Mieszkańcy Wodzisławia Śląskiego próbują zaś zmienić przekonanie, że ich miasto społecznie się starzeje.

– Nie wiadomo dlaczego, ale inwestorzy mają takie przekonanie o Wodzisławiu. Tymczasem młody jest nasz prezydent Mieczysław Kieca – ma 31 lat, oraz młodzi i chętni do pracy są mieszkańcy – mówi Barbara Chrobakowska.

Twórcy LipDuba wodzisławskiego poprosili Pawła Kukiza o możliwość wykorzystania jego piosenki ze słowami „a ty całuj mnie, to taka piękna gra". – Mój agent wytłumaczył mi, że tego rodzaju teledysk jest jakąś wesołą, społeczną formułą, więc się zgodziłem, niech biorą, nawet nieodpłatnie, i niech się bawią – mówi Kukiz. – Nie pamiętam, czy byłem kiedyś w tym mieście, ale jeśli filmik z piosenką może im jakoś pomóc, to świetnie. LipDup wodzisławski kończy scena, w której zgromadzony na rynku tłum wyśpiewuje, a potem wykrzykuje wprost w oko kamery „całuj mnie". Słowa kierowane są do potencjalnego inwestora.

 

Droga zabawa

W  normalnych, komercyjnych warunkach zrealizowanie kilkuminutowego LipdDuba to koszt rzędu minimum kilkunastu tysięcy złotych.

– Jednak forma promocji jest na tyle żywiołowa i nośna, że mimo ceny sięga po nią, przynajmniej na Zachodzie, coraz więcej firm i instytucji – mówi Marcin Robakowski. – LipDup funkcjonuje już w większości państw europejskich na trzech poziomach: towarzysko-studenckim, firmowym – tu wykorzystywane są podczas zjazdów integracyjnych i w procesie rekrutacji, by pokazać „ludzką twarz" korporacji, oraz – reklamowym, wyprzedzając znacznie inne formy reklamy pod względem popularności.

W Polsce jak dotąd o reklamę tego typu pokusiła się tylko jubilerska firma Diam'or. Zleciła przygotowanie LipDuba o zaręczynach.

– Z pewnością jednak to jaskółka, która uczyni wiosnę, bo reklama chętnie żywi się popularnymi nowinkami – przewiduje Kot Przybora, współwłaściciel i prezes agencji reklamowej PZL. – Pewnie będzie adresowana do młodych, bo oni postrzegają z entuzjazmem tę formułę. Ale szybko się nudzimy, więc i ta moda na promocję pewnie długo nie potrwa.

— Jeżeli ktoś by się mnie zapytał,

jak zacząć, jak kręcić LipDub, to wskazałbym mu na teledysk U2 „The sweetest thing". Jest wzorcowym LipdDubem w sposobie realizacji. Myślę, że LipDub jako zjawisko jest kompletnie przeurocze. Jest świetną pamiątką po skończonej szkole — uważa z kolei Tomasz Konecki, reżyser m.in. „Testosteron" i „Lejdis".

— Obserwowanie siebie i przyjaciół jak tańczą i udają, że śpiewają bardzo trudne piosenki, jest rubaszne jak czeskie kino.

Do twojej internetowej skrzynki pocztowej przychodzi e-mail spod adresu szacownej, wyższej uczelni. Zawiera link z filmikiem studenckim. Instrukcja postępowania z nim jest bardzo prosta: przycisk play uruchamia dźwięk i obraz. Widzimy długowłosą dziewczynę. Uciekł jej autobus, siada więc na ławce i czeka na następny. Jest ubrana w mini, białą bluzeczkę i krawat. Zamiast autobusu podjeżdżają motocykliści w skórach. Na ich kurtkach napis „tabun". Zabierają dziewczynę. W tle głośno pobrzmiewa piosenka polskiego zespołu Enej: „Tutaj zawsze cię przytuli najsłynniejsze rondo w mieście, zimny browar, chińska zupka i odpoczniesz sobie wreszcie. W poniedziałek po weekendzie znowu rano na wykładzie twoja głowa marzyć będzie...". Tabun zawozi dziewczynę pod uniwersytet.

Pozostało 92% artykułu
Ekonomia
Gaz może efektywnie wspierać zmianę miksu energetycznego
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Ekonomia
Fundusze Europejskie kluczowe dla innowacyjnych firm
Ekonomia
Energetyka przyszłości wymaga długoterminowych planów
Ekonomia
Technologia zmieni oblicze banków, ale będą one potrzebne klientom
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Ekonomia
Czy Polska ma szansę postawić na nogi obronę Europy