Warszawski parkiet jest obecnie wiodącą giełdą w regionie. Głównego konkurenta – Wiener Boerse – wyprzedza pod względem kapitalizacji (o ponad połowę), liczby spółek (trzykrotnie, a z rynkiem NewConnect nawet pięciokrotnie) i obrotów (prawie o 100 proc.).
Dzięki temu GPW coraz częściej postrzegana jest przez zagranicznych inwestorów, brokerów i spółki jako finansowe centrum regionalne. Prowadzenie Warszawy w wyścigu z Wiedniem o prymat w regionie to sukces, biorąc pod uwagę, że jeszcze dziesięć lat temu głównymi konkurentami polskiej giełdy były mniejsze parkiety w Pradze i Budapeszcie. Dziś ich znaczenie maleje ze względu na małą liczbę nowych spółek i spadające obroty. Jednak karty w walce o obrót akcjami z regionu nie są jeszcze rozdane.
Wiedeń i Warszawa obrały inne drogi do zwycięstwa. Wiener Boerse stara się przejmować giełdy trafiające na sprzedaż. W 2004 r. kupiła mniejszościowy pakiet giełdy w Budapeszcie, a cztery lata później przejęła kontrolę nad tą instytucją. 2008 r. okazał się rokiem sukcesów dla zespołu z Wiednia pod względem przejęć. Oprócz zwiększenia zaangażowania w giełdzie budapeszteńskiej Austriakom udało się przejąć operatorów parkietów w Lublanie i Pradze.
W obu tych przypadkach w grze była też GPW. Jednak giełda kontrolowana przez Skarb Państwa nie była mile widziana jako inwestor. Ze szczególnie nieprzychylnym przejęciem Warszawa spotkała się w Pradze. – Prezes GPW nie musi nam wysyłać oferty na zakup praskiej giełdy. I tak wyrzucę ją do kosza – stwierdził wówczas Petr Koblic, prezes giełdy czeskiej.
Gdy Wiedeń przejmował na Węgrzech, w Słowenii i w Czechach, GPW próbowała sił na Ukrainie i w Rumunii. Nad Dnieprem kupiła 25 proc. akcji niewielkiej giełdy Innex i ok. 2 proc. akcji rumuńskiej giełdy instrumentów pochodnych w Sibiu.