Stało się. Właściciel najbardziej zasobnego mieszka w polskiej branży telekomunikacyjnej, który budził westchnienia mniejszych rynkowych graczy, w końcu dopiął swego i praktycznie jest już właścicielem Polkomtela, operatora obsługującego 14 mln klientów. O finansowych operacjach, które doprowadziły do transakcji, pisaliśmy tutaj wielokrotnie. Nie ma sensu ponowne analizowanie tej gigantycznej operacji z tego punktu widzenia, choć operacja pozyskiwania finansowania dla transakcji i zbudowanie konsorcjum banków musi budzić podziw.
Wydaje się że dopiero teraz, przejmując Polkomtel, Zygmunt Solorz-Żak awansował do pierwszej ligi w której rozpychają się najciężsi gracze. Wcześniej, przez wiele lat, inicjatywy kontrowersyjnego biznesmena przez głównych aktorów rynku były przyjmowane letnio, a jego ambicje długo wydawały się nie wykraczać poza telewizję Polsat i jej rozwój. Dziś okazuje się, że apetyt Solorza-Żaka rośnie w miarę jedzenia.
Przejmując Polkomtel Solorz-Żak zyskuje okręt flagowy, który będzie centrum jego bojowej floty. Siła uderzeniowa już jest. Mobyland buduje LTE 1800 i zdobywa cenne doświadczenie na Polskim rynku. Konsumenckie testy LTE prowadzi Cyfrowy Polsat. Konkurenci w tym czasie po doświadczenie jeżdżą na zagraniczne konferencje, i podpatrują praktyki innych. To potężna przewaga konkurencyjna. Dodatkowo, wydaje się że spółki Solorza-Żaka mogą liczyć na większą życzliwość Urzędu Komunikacji Elektronicznej niż zasiedziali operatorzy. To nie koniec. Aero2 Solorza ma decyzję o rezerwacji częstotliwości 2,6 GHz, kolejnego spektrum przeznaczonego na LTE (i niewiele zmienia tu zamieszanie z przetargiem). Solorz będzie jednym z najważniejszych oferentów w zaplanowanym na 2012 r. przetargu na LTE na niskich częstotliwościach, dzięki którym mobilny broadband pofrunie do klientów na terenach słabiej zaludnionych, gdzie nie sprawdzają się 1,8 i 2,6 GHz. By zdać sobie sprawę, jaki jest potencjał wzrostu, przypomnijmy sobie, że wciąż prawie 40 proc. Polaków nie ma jakiegokolwiek podłączenia do sieci.
Solorz-Żak trafił w swój czas. Rządowi i premierowi Donaldowi Tuskowi bliska jest koncepcja tzw. narodowych czempionów, czyli branżowych liderów lub firm na tyle dużych, by znacząco wpływać na branże ważne dla gospodarki kraju. Ich istnienie ma być jednym ze sposobów obrony interesów państwa w czasie kolejnych załamań gospodarczych. To lekcja wyniesiona z 2008 i 2009 r., kiedy okazało się, że kapitał jednak ma narodowość, a kraje chronią swoje interesy poprzez silnych graczy z udziałem państwa. Dlatego w plotkach, jakie słychać było już na początku roku, że sprzedaż Polkomtela Solorzowi-Żakowi, nikomu innemu, jest pewna, może być ziarno prawdy.
Oczywiście, konkurencja i regulatorzy nie pozwolą toczyć się walcowi Solorza-Żaka bezkarnie po rynku i zgarniać całą śmietankę z nowych technologii i usług. Wcale nie jest powiedziane, że start w przetargu na LTE niskich częstotliwości zakończy się sukcesem. Niemniej, ambicja i skala w jakiej działa Solorz-Żak, budzą podziw. Życzymy powodzenia. Będziemy bacznie i krytycznie obserwować.