Nasz kraj nie zgadza się z decyzją Komisji Europejskiej w sprawie przyznanych limitów darmowych pozwoleń na emisję CO2 w przemyśle po 2013 r. – W Polsce mamy wrażenie, że nie do końca uwzględniono specyfikę polskich możliwości i uwarunkowań. Dlatego podejmujemy tę procedurę, ale to oczywiście nic osobistego – oświadczył premier.

– Jeśli jakiś kraj uważa, że decyzja, która została podjęta, nie szanuje jego interesów, to może wnieść sprawę do ETS i wtedy na odpowiednim szczeblu ta sprawa zostanie omówiona. Na pewno wszystkie strony będą później w pełni szanowały decyzję właściwych władz sądowych – zadeklarował szef KE Jose Manuel Barroso.

Pod koniec kwietnia KE przyjęła zasady obliczania liczby darmowych pozwoleń na emisje CO2 w przemyśle w latach 2013 – 2020. Wyznacznikiem będą tzw. benchmarki, czyli poziom emisji przy użyciu najnowocześniejszych technologii dostępnych w całej UE, a nie w poszczególnych krajach. Zdaniem polskiego rządu, sprowadza się to do technologii z użyciem paliwa gazowego, podczas gdy w naszym kraju powszechnie stosowanym paliwem jest węgiel. Może to oznaczać, zwłaszcza dla Polski, znaczny wzrost kosztów w branżach energochłonnych, takich jak ciepłownictwo, sektor chemiczny, cementowy czy papierniczy. We wniosku do pozwu do ETS znajdują się zarzuty, że decyzja KE narusza m.in. zasadę proporcjonalności, bo cel redukcji emisji CO2 można osiągnąć innym, mniej kosztownym sposobem.