– Regulamin wyborów stanowi, że przedstawicielem załogi do rady nadzorczej zostaje ten kandydat, który zdobędzie największą liczbę głosów. Frekwencja nie ma wpływu na wynik – tłumaczy Dariusz Wyborski, rzecznik KGHM.

W dziesięcioosobowej radzie do obsadzenia przez reprezentantów pracowników są trzy wakaty – i tylu jest też kandydatów. Maciej Łaganowski to główny specjalista w Hucie Miedzi Głogów (zdobył śladowe poparcie w poprzednich wyborach). Paweł Markowski i Lech Jaroń to dwaj byli dyrektorzy kopalń Polskiej Miedzi – ten pierwszy pracuje teraz w biurze zarządu koncernu, natomiast drugi jest głównym inżynierem w oddziale górniczym Polkowice-Sieroszowice.

Największe centrale związkowe („Solidarność" i Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego zrzeszają około 11 tys. z 18,6 tys. pracowników kombinatu) postanowiły nie wystawiać swoich kandydatów, ponieważ twierdzą, że wiążące są wyniki wyborów z maja.

W sądach trwa walka o uznanie wyłonionych wówczas osób (to liderzy związkowi) jako pełnoprawnych członków rady – mimo  ich niepowołania przez WZA. Resort skarbu (kontroluje 32 proc. kapitału spółki) głosował przeciw powołaniu, uznając, że organizatorzy ostrych manifestacji, a więc osoby działające na szkodę spółki, nie mogą zasiadać w jej władzach.