Zaczął się rok akademicki, a to pociąga za sobą zwiększony ruch na rynku mieszkań na wynajem. A najemcom, tak samo jak właścicielom mieszkania, grozi to, że ktoś włamie się do mieszkania i ukradnie ich rzeczy, albo że zostaną one zniszczone podczas pożaru. Ubezpieczenie pozwoli ochronić majątek, a polisę zapewniającą optymalny zakres ochrony można mieć już za około kilkadziesiąt złotych rocznie.
Wielu najemców nie zdaje sobie sprawy z tego, że mogą ubezpieczyć majątek znajdujący się w mieszkaniu, które nie należy do nich. Samego mieszkania, czyli murów, ubezpieczyć nie mogą, to może zrobić właściciel. Właściciel odpowiada też za ruchomości, które należą do niego oraz za szkody, które wyrządzi innym, np. wtedy, gdy dojdzie do zalania sąsiada z powodu niesprawnych instalacji.
Najemca powinien natomiast ubezpieczyć te elementy, których jest właścicielem. Zakres takiego ubezpieczenia może objąć tak zwane stałe elementy nieruchomości, czyli te elementy, które najemca sam zamontował w wynajętym mieszkaniu (np. glazura stolarka, elementy AGD w stałej zabudowie) oraz mienie ruchome, czyli innymi słowy te przedmioty, które swobodnie można przenosić z miejsca na miejsce, jak np. meble, sprzęt RTV czy ubrania.
W przypadku, gdy najemca zainwestował elementy stałe, zakres ubezpieczenia będzie szerszy, a cena wyższa.
– Jeśli natomiast wprowadziliśmy się do mieszkania, w którym są już glazury, terakoty, parkiet, zabudowa kuchenna i inne elementy stałe, które należą do właściciela, to również możemy to wyłączyć z ubezpieczeniowej ochrony. Dzięki temu zapłacimy składkę tylko za to, co faktycznie potrzebujemy ubezpieczyć i co jest w pełni naszą własnością – radzi Marlena Piekut, ekspert ds. ubezpieczeń mieszkaniowych w Link4.