Deweloperzy budują na sięgające chmur apartamentowce, które biją rekordy nie tylko pod względem wysokości, ale również ceny za lokal. W Nowym Jorku, Londynie i Dallas najwyższe apartamentowce mają mieć po 90 pięter i za przynajmniej jeden z penthouse'ów zażądano ponad 100 mln dol.
W Nowym Jorku obecny rekordzista – wieżowiec liczący ponad 265 metrów – został zaprojektowany przez Franka Gehry'ego. W budowie jest jednak One57, liczący 90 pięter i ponad 300 metrów apartamentowiec połączony z hotelem. Ale również ten rekordzista może zostać zdetronizowany, istnieją bowiem plany budowy drapacza liczącego ponad 425 metrów.
Duży popyt w kryzysie
Wiele najwyższych budynków na świecie, takich jak Empire State Building czy Willis Tower w Chicago, powstało z przeznaczeniem na biura, bo początkowo ludzie nie nawykli do mieszkania na wysokościach, a potem zaczęli wyprowadzać się na przedmieścia. Dopiero 10–15 lat temu drapacze chmur zaczęły zyskiwać popularność. Trend ten tylko na chwilę zakłóciły ataki z 11 września.
Teraz coraz więcej wysokościowców to budynki mieszkalne. W 2012 r. 41 ze 100 najwyższych budynków na świecie mają stanowić biurowce, podczas gdy w 2000 r. wieżowców mieszczących biura było aż 85. A ponieważ finansowanie nowych projektów wciąż jest trudne, wielu deweloperów celuje w grupę najzamożniejszych nabywców.
Liczba rekordów cenowych w ciągu ostatnich kilku lat pozwala wierzyć, że apetyt na luksusowe nieruchomości rośnie. W One57 dwupoziomowy penthouse na 89. i 90. piętrze został niedawno sprzedany za 90 mln dol. Za apartament znany pod nazwą Winter Garden zażądano 115 mln dol. Wiele nowych apartamentowców szuka klientów za granicą. Umowę kupna co najmniej 10 mieszkań w One57 podpisali nabywcy z Chin.