Wprowadzone przez rząd reformy oszczędnościowe nie przynoszą oczekiwanych skutków. W efekcie Lizbona nie spełni w bieżącym roku zobowiązania redukcji deficytu budżetowego poniżej poziomu 4,5 proc. PKB – twierdzi Antonio Jose Seguro, szef głównej opozycyjnej partii Portugalii. - Strategia obrana przez rząd, która zakłada cięcia bez oglądania się na koszty, nie rozwiązuje naszych problemów tylko je pogłębia – powiedział dziennikarzom po spotkaniu z inspektorami z Komisji Europejskiej i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.

Opinia szefa głównej opozycyjnej partii wpisuje się w trend analiz analityków, którzy od pewnego czasu przewidują, że Portugalia nie sprosta postawionym sobie celom. W kraju panuje najgorsza od 1970 r. recesja. W takiej sytuacji prawie niemożliwe wydaje się wypełnienie pierwotnych założeń.

To może być punkt zwrotny w obecnej polityce rządu. Redukcja deficytu do obiecanego poziomu była dotychczas głównym priorytetem władz kraju. Pod tym względem występuje ogromny kontrast pomiędzy Portugalią, a np.: Grecją. W Lizbonie nie ma wojny na szczycie, a wszelkie nowe propozycje oszczędnościowe dosyć gładko przechodziły przez parlament. Teraz może się to zmienić. Świadomość, że prowadzona polityka nie tylko nie poprawia obecnej sytuacji, ale ją pogarsza może sprawić, że spadnie poparcie do dalszego zaciskania pasa.