Anegdota głosi, że słynny czeski producent obuwia Tomasz Bata w latach 20. XX wieku wysłał dwóch pracowników do Afryki. Mieli sprawdzić, niezależnie jeden od drugiego, jakie szanse stwarza tamtejszy rynek. Po kilku dniach jeden z nich przysłał depeszę: „szefie, jest beznadziejnie, tu nikt nie chodzi w butach!". Drugi odpowiedział: „ten rynek jest kapitalny, tu jeszcze nikt nie chodzi w butach!".
Polskie firmy powinny przychylić się do opinii tego drugiego wysłannika. To dla naszych czołowych spółek bardzo dobry moment, aby wyjść za granicę. Składają się na to dwa czynniki.
Po pierwsze, po 20 latach funkcjonowania wolnego rynku w naszym kraju doczekaliśmy się dynamicznych, silnych i ambitnych polskich firm. To zupełnie nowy fenomen. Najczęściej są to firmy rodzinne, ale nie tylko.
Do tego grona zaliczają się też spółki giełdowe oraz grupy biznesowe utworzone przez największych polskich inwestorów. Jest też grono dużych spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa, które zajmują szczególne miejsce w strategicznych sektorach takich jak energetyka, chemia, bankowość, ubezpieczenia czy górnictwo. To okrzepłe, dobre firmy mające bardzo mocną pozycję na krajowym rynku.
Drugi czynnik ma charakter zewnętrzny. To relatywnie dobra kondycja polskiej gospodarki na tle zagranicy. W ocenie naszych klientów optymizm polskich przedsiębiorców jest dużo wyższy niż ich odpowiedników w takich krajach jak Grecja, Hiszpania, Włochy, a nawet Niemcy. Kryzys nas dotknął, ale nie przeraził. Stworzył szanse dla polskich przedsiębiorców. Inwestorzy zagraniczni porównują naszą stabilność i solidność z gospodarką niemiecką, co jeszcze kilka lat temu było niewyobrażalne.