Nikt do końca nie rozumie, w jaki sposób można by wdrożyć - bardzo ogólnie zarysowaną przez komisarz ds. Agendy Cyfrowej Neelie Kroes - koncepcję zniesienie kosztów połączeń wykonywanych w roamingu międzynarodowym.
Pomysł nie tylko wywróciłby cały dotychczasowym system świadczenia tych usług, ale także musiałby doprowadzić do istotnych zmian na rynkach krajowych. Do jakich stawek bowiem miałoby doprowadzić zniesienie kosztów roamingu? Zrównanych do stawek krajowych sieci inicjalizującej połączenie, czy do stawek krajowych abonenta?
Apel „stalowej Neelie" wzbudził konsternację nawet wśród tych operatorów, którzy popierają jej plan, aby wdrożyć w Europie ideę tzw. jednolitego rynku telekomunikacyjnego. – Podzielamy przekonanie o znaczeniu uproszczenia zasad świadczenia usług w roamingu dla zwiększania ruchu telekomunikacyjnego – mówi Wojciech Jabczyński, rzecznik Orange Polska. Przypomina jednak natychmiast, że wszystkie sieci komórkowe są w trakcie wdrażania zadekretowanego przez Komisję systemu wykonywania połączeń w roamingu, który ma pogłębić konkurencję na tym rynku. Bieżący ład w roamingu został ustalony w ubiegłym roku i mógłby potencjalnie obowiązywać do ok. 2017 r. Nie wiadomo czy i kiedy nowy plan Komisji miałby zmienić status quo.
Polski regulator natomiast nie spisuje propozycji Kroes na straty. – Rozporządzenie dotyczące zniesienia roamingu, to narzędzie budowania jednolitego rynku – uważa Magdalena Gaj, prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej.
ROZMOWA