Operatorm wolno walczyć (w granicach prawa) o swoje interesy, politykom wolno politykować i siać propagandę, a mnie wolno pisać, co o tym myślę. To tak na rozgrzewkę, bo po jednym z ostatnich komentarzy otrzymałem garść kwaśnych uwag, z których można by wysnuć tezę, że jednak mi nie wolno...
- Tylko silna konkurencja operatorów może dopomóc w realizacji celów Agendy Cyfrowej, dotyczących zasięgu sieci NGA i odsetka abonowanych linii "ultraszybkiego internetu" - napisało w ubiegłym tygodniu ECTA w komentarzu do okresowego raportu Komisji Europejskiej na temat stanu rynku telekomunikacyjnego w krajach Unii.
Chociaż ECTA też robi propagandę, to akurat pod tym stwierdzenie podpisuję się obiema rękami. I nie tylko z powodu ogromnej sympatii do aktualnego przewodniczącego tej organizacji (pozdrawiam!). Po prostu oczami swymi widzę, że tak to właśnie działa.
Jakby się operatorzy nie gimnastykowali, to telekomunikacja jest prostą usługą. Łączność, i tyle. Trudno wlać tu jakieś emocje, jak w branży galanterii skórzanej, albo w motoryzacji. Cena - czynnik zrozumiały i wymierny dla klienta - i przepustowość łącza - nieco bardziej abstrakcyjny - to w zasadzie dwa narzędzia marketingu ISP. Cenę zostawmy, bo to drażliwy temat. Z przepustowością jest fajniej, bo w ekonomiczny sposób daje szansę na obronę (a może nawet pdowyższenie!) marży, obniżenie CHURN, powiększeniu udziału w rynku.
Kiedyś klient rzeczywiście potrzebował wyższych przepustowości, ale to było dawno. Będę się kłócił, że od strony technicznej dobre 10 Mb/s wystarczy dzisiaj prawie każdemu, a już 30 Mb/s na pewno. I proszę mi cytować słynnych - i niecelnych - myśli z początku lat 80-tych na temat 64 kb/s, jako maksimum potrzeb. Ja mówię o tym, jakie łącza potrzebne są dzisiaj, a nie za 10 lat. Może i pojawią się usługi wymagającej nawet gigabitowego dostępu, ale dzisiaj ich nie ma. I jak by się nie wysilała Komisja Europejska nie przybędzie ich tylko dlatego, że przepustowości łączy wzrosną. Przepustowości następują za potrzebą klienta, nie przed nią. Inaczej, to by było marnotrawstwo.