W trudnych czasach nawet firmy, które sobie całkiem dobrze radzą i zwiększają przychody, nie są skore do zwiększania zatrudnienia. W razie potrzeby sięgną raczej po godziny nadliczbowe, pracowników tymczasowych albo zewnętrznych usługodawców, niż powiększą etatową załogę.
Takie też – trudne i niepewne – były ostatnie lata dla polskich firm, w tym największych przedsiębiorstw z Listy 500. Dla wielu z nich miniony rok był jeszcze trudniejszy niż niełatwy 2012, co widać choćby po spadku łącznych przychodów uczestników zestawienia. Jednak i tak większość – bo sześć na dziesięć firm – zanotowała wzrost sprzedaży, co często poprawiało produktywność pracowników, czyli przychody w przeliczeniu na pracownika. Przeciętne zatrudnienie zwiększyła zaledwie co piąta firma.
Również wśród uczestników Listy 500 widać wpływ nasilającego się od 2009 r. trendu do uelastyczniania zatrudnienia. Nie bez powodu miniony rok przyniósł ok. 15-proc. wzrost obrotów na rynku pracy tymczasowej – osiągnęły 3,4 mld zł. Liczba pracowników tymczasowych zwiększyła się o ok. 10 proc. Przybyło zarówno agencji specjalizujących się w tych usługach (jest ich ponad 4,5 tys.), jak też firm korzystających z ich oferty.
Przedsiębiorstwa coraz chętniej korzystają z outsourcingu, przekazując na zewnątrz czynności niezwiązane z podstawowym biznesem, w tym obsługę finansowo-księgową, kadry i płace, IT.
Szybko rosnący sektor nowoczesnych usług biznesowych (BPO/SSC) jest nastawiony w dużej mierze na zagraniczne firmy, ale wśród klientów są też polskie spółki zachodnich koncernów i – coraz częściej – duże krajowe firmy. Według zeszłorocznych badań ponad 46 proc. przedsiębiorstw w Polsce korzysta z outsourcingu, a 25 proc. zamierzało w 2014 r. przeznaczyć więcej środków na ten cel.