Przyjechał pan do Polski jako specjalny wysłannik premiera Fumia Kishidy. W sobotę w Warszawie spotkał się pan z ukraińskim ministrem spraw zagranicznych Dmytrem Kułebą. Miał pan podczas spotkania niebiesko-żółty krawat, w barwach narodowych Ukrainy. To chyba wyjątkowy symbol poparcia dla kraju zaatakowanego przez Rosję? Jakiej pomocy Tokio udziela Kijowowi? I na jakie sankcje wobec Moskwy się zdecydowało?
Z ministrem spraw zagranicznych Ukrainy spotkałem się w Monachium, a później, tuż po agresji rosyjskiej, rozmawialiśmy telefonicznie. Tym razem dowiedziałem się, że minister przebywa w Warszawie, skorzystałem z okazji, by ponownie się spotkać. Przekazałem mu informację, że rząd japoński podjął decyzję, że kwota wcześniej ogłoszonej pomocy humanitarnej dla Ukrainy w wysokości 100 milionów dolarów została podwojona.
Ten budżet trafia do międzynarodowych organizacji humanitarnych, w tym pozarządowych. Chciałem na własne oczy zobaczyć, w jaki sposób jest wykorzystywany. Spotkałem się z przedstawicielami tych organizacji w Warszawie i Rzeszowie, mogłem się przekonać – i bardzo się z tego cieszę – że te fundusze są wykorzystywane na leczenie uchodźców czy na zakup artykułów spożywczych dla nich. Było dla mnie ważne zobaczyć, jak ta pomoc jest realizowana.
Czytaj więcej
Japonia, po raz pierwszy od 2003 roku, określi południową część archipelagu Wysp Kurylskich mianem "nielegalnie okupowanego" przez Rosję terytorium - informuje agencja Kyodo.
Agresja Rosji na Ukrainę to próba jednostronnej zmiany status quo przy użyciu siły, którą należy krytykować. Szczególnie trudno pogodzić się z takimi działaniami, jak zbrodnia ludobójstwa w Buczy, o której się teraz dowiedziałem. Musimy to poddać kategorycznej krytyce.