Schmidt w raporcie opracowanym na potrzeby ONZ, z którym zapoznał się "The Guardian" ostrzega, że jeśli serbscy separatyści podtrzymają groźby utworzenia własnej armii, co doprowadzi do rozpadu sił zbrojnych Federacji Bośni i Hercegowiny, do kraju tego trzeba będzie skierować więcej żołnierzy sił pokojowych, aby powstrzymać wybuch nowej wojny.
Obecnie misję pokojową w Bośni i Hercegowinie pełni 700 żołnierzy sił Unii Europejskiej (Eufor). Z kolei NATO dysponuje dowództwem w Sarajewie. W tym tygodniu mandat obu misji w Bośni i Hercegowinie ma zostać przedłużone przez RB ONZ, choć Rosja grozi zablokowaniem rezolucji w tej sprawie, jeśli kompetencje wysokiego przedstawiciela społeczności międzynarodowej w Bośni i Hercegowinie nie zostaną ograniczone.
Tymczasem Schmidt, były minister niemieckiego rządu, w pierwszym raporcie od momentu objęcia urzędu w sierpniu, ostrzega, że Bośnia mierzy się z "największym egzystencjalnym zagrożeniem w okresie powojennym". Lider bośniackich Serbów, Milorad Dodik grozi wycofaniem się Serbów z wszystkich instytucji na poziomie Federacji, w tym z sił zbrojnych zbudowanych z pomocą społeczności międzynarodowej i odtworzeniem sił wyłącznie serbskich.
Czytaj więcej
KORESPONDENCJA Z BRUKSELI | Unia Europejska chce stabilizacji na Bałkanach Zachodnich. Jednak bez konkretnych zobowiązań w sprawie akcesji.
14 października Dodik stwierdził, że zmusi armię Bośni i Hercegowiny do wycofania się z Republiki Serbskiej (jeden z członków Federacji Bośni i Hercegowiny) otaczając wiernymi sobie siłami bazy wojskowe, a gdyby - jak mówił - Zachód chciał interweniować, wówczas Serbowie w Bośni mają "przyjaciół", którzy obiecali wesprzeć sprawę serbską (chodziło mu - prawdopodobnie - o Serbię i Rosję).