Kilka miesięcy temu zaczął się ukazywać spis abonentów obejmujący klientów TP SA i kilku innych mniejszych operatorów. Łatwy i bezpłatny dostęp do bazy wszystkich nazwisk i adresów posiadaczy telefonów stacjonarnych i komórkowych nie będzie jednak szybko możliwy, bo najpierw ci abonenci powinni na to wyrazić zgodę. Tak wynika z opinii Michała Serzyckiego, generalnego inspektora ochrony danych osobowych.
– Czuję się w obowiązku przypomnieć, że zgoda na przetwarzanie danych osoby, której one dotyczą, jest oświadczeniem woli. Zgoda taka nie może być domniemana lub dorozumiana z oświadczenia woli innej treści – tłumaczy Serzycki.
Dlatego GIODO nie zgadza się z decyzją Anny Streżyńskiej, prezesa Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) z sierpnia zeszłego roku, która uznawała, że abonenci – osoby fizyczne, którzy zawarli umowy z dostawcami usług przed 3 września 2004 r., udzielili jednocześnie domniemanej zgody na zamieszczenie ich danych w publicznie dostępnym spisie abonentów, a także na udostępnienie tych danych w biurze numerów.
– To poważny problem – przyznaje Jacek Strzałkowski, rzecznik UKE. Dodaje, że zgody klientów na ujawnianie ich danych w infoliniach poszczególnych operatorów mogą nie wystarczyć. UKE dmucha więc na zimne i podziela teraz opinię Serzyckiego w tej sprawie.
GIODO stosuje korzystną dla prywatności abonentów interpretację prawa telekomunikacyjnego. Poprzednie przepisy (z 2000 r.) pozwalały na zamieszczanie danych abonentów w spisie oraz ich udostępnianie poprzez biuro numerów, chyba że abonent złożył przeciwne zastrzeżenie.