Reklama

Globalizacja i imigracja tłumią inflację w Polsce

Nietypowe zachowanie inflacji w Polsce w ocenie ekonomistów NBP nie daje powodów, aby kwestionować wiarygodność danych GUS.

Aktualizacja: 16.07.2018 22:08 Publikacja: 16.07.2018 21:00

Globalizacja i imigracja tłumią inflację w Polsce

Foto: Adobe Stock

– Uważamy, że GUS dobrze liczy inflację, nie kwestionujemy tych danych – powiedział w poniedziałek Jacek Kotłowski, zastępca dyrektora Departamentu Analiz Ekonomicznych NBP. Jak wyjaśnił, w zestawieniu z innymi danymi z gospodarki, np. dotyczącymi tempa wzrostu płac, to, że w Polsce inflacja jest niższa niż w innych krajach regionu, trudno uznać za zagadkę.

Według najnowszych prognoz DAE NBP zawartych w opublikowanym w poniedziałek „Raporcie o inflacji" Indeks Cen Konsumpcyjnych (CPI) będzie w tym roku rósł średnio w tempie 1,8 proc. rok do roku, po 2 proc. w ub.r. W kolejnych latach inflacja przyspieszy, ale aż do końca 2020 r. pozostanie w paśmie dopuszczalnych odchyleń od celu NBP (2,5 proc. +/- 1 pkt proc.). W przyszłym roku wynosić ma średnio 2,7 proc., a w 2020 r. średnio 2,9 proc. Poprzednie prognozy, z marca br., sugerowały, że w tym roku CPI będzie rósł średnio w tempie 2,1 proc. rok do roku, w kolejnych latach zaś odpowiednio w tempie 2,7 i 3 proc.

Nieco bardziej zmieniła się oczekiwana przez ekonomistów NBP ścieżka tzw. inflacji bazowej, nieobejmującej cen energii i żywności, które kształtują się w dużej mierze pod wpływem sytuacji na globalnych rynkach. Marcowy „Raport o inflacji" sugerował, że inflacja bazowa przyspieszy w tym roku do średnio 1,6 proc., z 0,7 proc. w 2017 r., a w 2019 r. i 2020 r. wyniesie odpowiednio 2,6 i 3 proc. Obecnie DAE NBP przewiduje, że w tym roku inflacja bazowa średnio wyniesie 0,8 proc., w 2019 r. przyspieszy do 2,1 proc., a w 2020 r. do 2,7 proc. Ekonomiści NBP dokonali takiej rewizji prognoz inflacji, choć gospodarka rozwija się szybciej, niż oczekiwali. W tym roku najprawdopodobniej powiększy się o 4,6 proc., tak samo jak w ub.r., zamiast o 4,2 proc., jak przewidywali w marcu.

W czerwcu CPI w Polsce zwiększył się o 2 proc. rok do roku, po 1,7 proc. w maju, a inflacja bazowa przyspieszyła z 0,5 do 0,6 proc. rok do roku. We wszystkich krajach Europy Środkowo-Wschodniej inflacja jest wyraźnie wyższa. Na Węgrzech i w Czechach nawet inflacja bazowa przekracza 2 proc. rocznie. Stąd część ekonomistów ma wątpliwości co do rzetelności danych GUS. Mówił o tym niedawno m.in. prof. Jerzy Hausner, były członek Rady Polityki Pieniężnej. Ekonomiści NBP uważają jednak, że niższa niż w innych krajach regionu inflacja nie jest anomalią.

Tłumaczy ją m.in. niższa dynamika wynagrodzeń, która z kolei jest efektem dużej imigracji zarobkowej. „Do relatywnie wolnego wzrostu inflacji w obecnym cyklu koniunkturalnym w istotnym stopniu przyczynia się wysoka konkurencja na rynku krajowym i mniejsza niż w przeszłości wrażliwość tempa zmian cen na wahania aktywności gospodarczej. Ma to związek z postępującym procesem globalizacji oraz rosnącym zakresem i popularnością usług świadczonych drogą elektroniczną" – czytamy też w „Raporcie o inflacji". Prezentując ten dokument, Jacek Kotłowski powiedział, że dzięki imigracji z Ukrainy roczne tempo wzrostu zatrudnienia w Polsce było ostatnio o około 1 pkt proc. wyższe, niż sugerują Badania Aktywności Ekonomicznej Ludności. To oznacza, że w I kwartale br., gdy liczba pracujących w Polsce według BAEL zwiększyła się o 0,4 proc. rok do roku, faktycznie mogła zwiększyć się o 1,4 proc.

Reklama
Reklama

Według NBP w ub.r. w Polsce pracowało około 966 tys. osób z Ukrainy, o 115 tys. (14 proc.) więcej niż w 2016 r., gdy z kolei liczba ta wzrosła o 237 tys. Zdaniem Kotłowskiego napływ imigrantów będzie się utrzymywał, choć stanie się coraz wolniejszy. Rocznie do Polski, jak ocenił, napływało będzie „kilkadziesiąt tysięcy" pracowników z Ukrainy. Dla porównania w I kwartale br. w Polsce według BAEL pracowało 16,3 mln osób.

Członkowie Rady Polityki Pieniężnej z nowymi prognozami DAE NBP zapoznali się przed ostatnim posiedzeniem, zakończonym w minioną środę. Przewodniczący tego gremium, prezes NBP Adam Glapiński, powiedział wtedy, że gdyby rzeczywistość kształtowała się zgodnie z tymi przewidywaniami, to do końca 2020 r. stopy procentowe w Polsce mogłyby pozostać na obecnym, najniższym w historii poziomie. Stopa referencyjna NBP od marca 2015 r. wynosi 1,5 proc.

Dane gospodarcze
Brytyjska gospodarka hamuje. PKB niespodziewanie na minusie
Dane gospodarcze
Podzielony Fed znów tnie stopy. Co dalej z polityką monetarną USA?
Dane gospodarcze
Polski dług publiczny rośnie szybciej niż PKB. Ale nowe dane resortu finansów zaskakują
Dane gospodarcze
„Liczby są wstrząsające”. Prognozy EKF dla polskiej gospodarki
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Dane gospodarcze
Rok pod znakiem obniżek stóp procentowych w Polsce
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama