Kiedy na koniec marca 2008 r. ekonomiści nadsyłali do „Rz” i „Parkietu” prognozy m.in. na pierwszy kwartał 2009 r. w ramach konkursu „Rz”, „Parkietu” i NBP, nie sądzili, że wyniki polskiej gospodarki na początku tego roku będą tak słabe.
– To jakby inna epoka – przyznają, słysząc, jak byli optymistyczni. W pierwszym kwartale PKB wzrósł o 0,8 proc. Tymczasem zwycięzcą w tej kategorii został zespół ekonomistów BPH, który szacował, że wzrost sięgnie 3,4 proc. Zatem różnica między najlepszą prognozą a rzeczywistym wynikiem była większa niż w badaniu wskazań na IV kw. 2008 r. Wtedy wyniosła ona 2 pkt proc., teraz 2,6 pkt proc.
Podobny rozdźwięk dotyczył prognoz inwestycji. W pierwszym kwartale, nieco zaskakująco, wzrosły one o 1,2 proc. w ujęciu rocznym. Najbliżej tej prognozy, choć jednocześnie bardzo daleko od rzeczywistego wyniku, byli ekonomiści Pekao i BRE Banku (oba zespoły szacowały wzrost na 8 proc.). Nie brakowało jednak prognoz z ponad 15-proc., a nawet 20-proc. wzrostem.
Inaczej niż w poprzednich kwartałach ekonomistów zaskoczyła także wielkość salda na rachunku bieżącym. Według danych NBP w pierwszym kwartale wyniosło ono plus 342 mln euro. To wynik m.in. szybkiego spadku importu przewyższającego, też niemały, spadek eksportu. Najbliżej rzeczywistego wyniku byli ekonomiści firmy Credos, którzy szacowali saldo na minus 1280 mln euro.
Najmniej problemów ekonomistom przysporzyła inflacja. Ci z Credos i ING Banku trafili bezbłędnie z prognozą, oceniając, że ceny w pierwszym kwartale wzrosły o 3,3 proc. w ujęciu rocznym.