Inflacja to zjawisko, z którym borykają się wszystkie gospodarki światowe. Praktycznie każdy kraj posiada własną instytucję, która zajmuje się mierzeniem tego zjawiska oraz ogłaszaniem jego oficjalnych wartości. Organizacje te mają jedną zasadniczą wadę. Ze względu na ścisłe powiązanie z władzami danych krajów nie są w stanie ustrzec się przed podejrzeniami, że głównym czynnikiem wpływającym na wyniki jest bieżąca polityka. Swoje szacunki tych rozbieżności zaprezentował ostatnio „The Economist”, który liczy je na podstawie stworzonego przez siebie indeksu „BigMaca”. Poniżej przedstawiamy wyniki wyliczeń różnic pomiędzy oficjalnymi danymi urzędów statystycznych a wyliczeniami indeksu dla średniego rocznego poziomu inflacji z ostatnich 10 lat.
Oficjalne dane urzędu statystycznego Argentyny podają stopę inflacji na poziomie 10 proc. Wyliczenia indeksu mówią natomiast o 19 proc. spadku wartości waluty co daje nam 9 proc. różnice. Kolejne pozycję zajęły Brazylia oraz Republika Południowej Afryki. W ich przypadku wartość niedoszacowania wyniosła 4 i 2 proc.
Na drugim biegunie zestawienia znalazła się Rosja. W jej przypadku BigMac drożał wolniej niż by to wskazywała oficjalna stopa inflacji. Różnica pomiędzy tymi wartościami wyniosła 6 proc. Podobny wynik uzyskała Indonezja.
Co się zaś tyczy krajów najbardziej rozwiniętych mamy do czynienia z niedoszacowaniem wielkości inflacji. Oficjalne dane z USA w zestawieniu z indeksem dały rozbieżność na poziomie 1,8 proc. Druga gospodarka świata Chiny może pochwalić się różnicą o wartości 1,4 proc. W przypadku strefy euro to wyliczenia rozbieżności miedzy indeksem a danymi eurostatu wyniosły 1 proc.