Przeciętny pracownik polskiej firmy miał w 2010 r. 40 nadgodzin, czyli niemal trzy razy więcej niż w 2009 r. – wynika z danych firmy doradczej Hay
Group, do których dotarła „Rz". Na ten wzrost zapracowały głównie zakłady produkcyjne, gdzie średnia liczba nadgodzin sięgnęła 97 na jednego zatrudnionego. W tym roku także pracodawcy często wolą zaproponować pracę po godzinach, niż zwiększać zatrudnienie.
– Firmy nie są do końca pewne sytuacji rynkowej i stałego przyrostu zleceń, więc starają się efektywnie wykorzystywać swoją kadrę, zamiast inwestować w nowych pracowników – wyjaśnia Mirosława Kowalczuk, kierownik działu badania rynku wynagrodzeń Hay Group. W polskich firmach rośnie też udział pracy tymczasowej; w zeszłym roku pracownicy czasowi realizowali już 8 proc. łącznego czasu pracy, czyli już ponad dwa razy więcej niż w 2009 r., gdy ten udział sięgał 3,5 proc.
– Dodatkowe zlecenia realizowane w nadgodzinach i w ramach pracy czasowej pozwalają pracodawcom zmniejszyć ryzyko załamania sytuacji ekonomicznej – dodaje Kowalczuk.
Jeśli nie nastąpi załamanie produkcji, to w tym roku liczba nadgodzin może osiągnąć poziom z 2008 r., gdy – zwłaszcza w pierwszym półroczu – wiele przedsiębiorstw mających problemy ze znalezieniem pracowników ratowało się godzinami nadliczbowymi.