Jak podał we wtorek GUS, produkt krajowy brutto – najszersza miara aktywności w gospodarce – wzrósł w I kwartale br. realnie (tzn. w cenach stałych) o 8,5 proc. rok do roku po zwyżce o 7,6 proc. w IV kwartale. To wynik zbieżny z wstępnym szacunkiem GUS, opublikowanym w połowie miesiąca, ale zarazem wyższy od oczekiwanego przez większość ekonomistów. Pod koniec kwietnia, a więc znając już niemal pełen zestaw miesięcznych danych dotyczących I kwartału, ankietowani przez „Rzeczpospolitą” analitycy przeciętnie szacowali, że PKB wzrósł w tym okresie o 8,1 proc.
Duże wahania aktywności ekonomicznej w Polsce w ostatnich dwóch latach, związane z obowiązującymi okresowo antyepidemicznymi restrykcjami, sprawiają, że wzrost PKB w ujęciu rok do roku jest pod silnym wpływem bazy odniesienia i nie oddaje dobrze bieżącej kondycji gospodarki. Tak samo było w I kwartale br., gdy za zwyżkę PKB w porównaniu do tego samego okresu ub.r. odpowiadał w dużym stopniu ówczesny spadek aktywności ekonomicznej.
O koniunkturze nad Wisłą w pierwszych miesiącach br. więcej mówi to, że realny PKB po oczyszczeniu z wpływu czynników sezonowych wzrósł aż o 2,5 proc. w stosunku do IV kwartału, gdy z kolei zwiększył się o 1,8 proc. Od początku 2004 r. tylko cztery razy PKB podskoczył mocniej, w tym w III kwartale 2021 r. i III kwartale 2020 r. W obu tych przypadkach było to bezpośrednio związane z poluzowaniem antyepidemicznych restrykcji.
W tym świetle, początek 2022 r. był dla polskiej gospodarki nadzwyczaj udany. Ekonomiści zwracają jednak uwagę na to, że struktura wzrostu PKB w tym okresie nie daje wcale podstaw do optymizmu. Kołem zamachowym wzrostu gospodarczego była bowiem kumulacja zapasów przez firmy. Dodała ona do rocznej zwyżki PKB aż 7,7 pkt proc., najwięcej w dostępnej historii danych, po 4,3 pkt proc. w IV kwartale. To nie oznacza, że gdyby przedsiębiorstwa w ogóle nie zwiększały zapasów, to PKB wzrósłby o zaledwie 0,8 pkt proc. W takiej sytuacji wolniej rósłby bowiem import, a w rezultacie eksport netto nie odjąłby od wzrost PKB 3,8 pkt proc. Można jednak bezpiecznie założyć, że bez kumulacji zapasów dynamika PKB byłaby o co najmniej połowę niższa niż była faktycznie. Tymczasem zjawisko to trudno uznać za stabilny napęd gospodarki.