W 2017 r. minimalne wynagrodzenie powinno wzrosnąć o ponad 8 proc., do 2000 zł brutto na miesiąc – taką propozycję przedstawiła we wtorek premier Beata Szydło. Będzie to stanowić, jak oszacował rząd, ok. 47 proc. przeciętnego wynagrodzenia.
Organizacje przedsiębiorców ostrzegają, że aż tak duża podwyżka najniższej płacy może wywołać poważne turbulencje na rynku pracy. – Dotychczas płaca minimum oscylowała w granicy ok. 42–43 proc. średnich zarobków w gospodarce, dzięki czemu jej podwyżki nie uderzały mocno w pracodawców. Tym razem mamy jednorazowy skok do 47 proc. Skok, za którym nie idzie wzrost produktywności. To dla firm po prostu wzrost kosztów pracy, co może zakończyć się redukcją zatrudnienia lub rozrostem szarej strefy – mówi Wojciech Warski z BCC.
A Łukasz Kozłowski z organizacji Pracodawcy RP dodaje: – Tak duża podwyżka może być dotkliwa zwłaszcza w tych regionach Polski, gdzie w ogóle płace są niższe.
Jak wynika z wyliczeń Fundacji FOR, 2 tys. płacy minimalnej w woj. warmińsko-mazurskim czy podkarpackim stanowić będzie ok. 55 proc. średniej w tych regionach, dla porównania – na Mazowszu tylko 38 proc.