W 2020 r. produkcja sprzedana przemysłu, liczona w cenach stałych, zmalała o 1 proc. Pewne odbicie aktywności w przemyśle było w związku z tym oczekiwane, ale ostateczny wynik przekroczył najśmielsze oczekiwania ekonomistów. W trakcie roku produkcja przemysłowa znalazła się wyżej niż byłaby, gdyby utrzymywała się na ścieżce wzrostu sprzed pandemii.
Szczególnie udana była pod tym względem końcówka roku. W grudniu, jak podał w piątek GUS, produkcja sprzedana podskoczyła aż o 16,7 proc. rok do roku. Nie licząc wiosny 2021 r., gdy wyniki były zaburzane przez niską bazę odniesienia sprzed roku, był to najlepszy wynik od maja 2006 r. W listopadzie produkcja wzrosła o 15,2 proc. rok do roku, a ankietowani przez „Rzeczpospolitą” ekonomiści przeciętnie spodziewali się w grudniu jej zwyżki o 13 proc. rok do roku. Był to już czwarty miesiąc z rzędu, gdy dynamika produkcji przebiła oczekiwania analityków.
Czytaj więcej
Zagraniczne firmy w 2021 r. zainwestowały w Polsce ponad 3,5 mld euro. To o 800 mln euro więcej niż rok wcześniej i o 700 mln więcej niż w rekordowym dotąd 2019 r.
Do przyspieszenia wzrostu produkcji w ujęciu rok do roku przyczynił się częściowo korzystny układ kalendarza. Grudzień liczył w 2021 r. o jeden dzień roboczy więcej niż rok wcześniej, podczas gdy listopad w obu latach miał tych dni tyle samo. Produkcja oczyszczona z wpływu czynników sezonowych i kalendarzowych zwiększyła się w efekcie o 13,7 proc. rok do roku, po zwyżce o 15,2 proc. w miesiąc wcześniej. W stosunku do listopada, tak liczona produkcja nieco nawet spadła (o 0,2 proc.). To pierwszy taki przypadek od sierpnia. Z drugiej strony, w listopadzie produkcja podskoczyła aż o 6,5 proc. w stosunku do października. Ekonomiści tłumaczyli to m.in. kumulacją przez firmy zapasów przed sezonem świątecznym. Spadek aktywności w grudniu byłby w tym świetle zrozumiały.
W grudniu, podobnie jak w poprzednich dwóch miesiącach, wzrost produkcji (rok do roku) podbiło wytwarzanie energii i ciepła, które podskoczyło (w cenach stałych) aż o 54,2 proc. rok do roku. Część ekonomistów uważa, że to statystyczny artefakt. Nie można wykluczyć, że GUS nie doszacowuje tempa wzrostu cen energii elektrycznej, przez co zawyża realną (liczoną przy założeniu stałości cen) dynamikę jej produkcji.