Jak wynika z najnowszego badania przeprowadzonego wśród 20 tys. brytyjskich sklepów, branża handlowa słabo ocenia perspektywy rozwoju w całym 2009 r. Potencjał wzrostu obrotów widzi w styczniu tylko 16 proc. ankietowanych, którzy w pierwszej połowie miesiąca nie zanotowali spadku sprzedaży. W przypadku 63 proc. dane były gorsze niż w podobnym okresie ub. r., a 47 proc. ankietowanych w tym miesiącu spodziewa się spadku obrotów. Z kolei w lutym gorszego poziomu sprzedaży spodziewa się 52 proc. sklepów. – Ceny paliwa i żywności już spadły, konsumentom w portfelach zostaną więc większe wolne środki. Z drugiej strony wzrost bezrobocia powoduje wstrzymywanie wydatków, dlatego dla detalistów będzie to na pewno trudny rok – mówi Andy Clarke, prezes CBI.

Jak dotąd najgorsze od wielu lat dane pochodziły z grudnia, kiedy to 55 proc. ankietowanych spodziewało się spadku sprzedaży. Dane makroekonomiczne Wielkiej Brytanii są bardzo złe, co przekłada się na gorsze nastroje konsumentów i spadek zakupów.

Jak podał kilka dni temu urząd statystyczny ONS, w IV kwartale brytyjska gospodarka skurczyła się o 1,5 proc. PKB, kwartał wcześniej wartość PKB zmniejszyła się o 0,6 proc. Były to najgorsze wyniki od 1980 r. i pierwsza recesja w Wielkiej Brytanii od 1991 r.