– Wynagrodzenia wciąż rosną szybciej niż inflacja, i na razie nie ma więc mowy o zahamowaniu popytu wewnętrznego. Ale dane GUS dają dość niespójny obraz gospodarki – tak prof. Maria Drozdowicz-Bieć z SGH komentuje dane GUS o kondycji polskiej gospodarki w kwietniu.
Wczoraj GUS podał, że w ubiegłym miesiącu wartość sprzedaży detalicznej w porównaniu z tą sprzed roku wzrosła w cenach bieżących o 1 proc. wobec oczekiwań ekonomistów na poziomie 0,1 proc.
– Okres świąt wielkanocnych miał wyraźnie pozytywny wpływ na sprzedaż żywności, która ma blisko 30-proc. udział w całej sprzedaży – mówi Monika Kurtek, ekonomistka BPH.
Sprzedaż ogółem liczona w cenach stałych spadła jednak w kwietniu o 0,7 proc. Od początku roku kupujemy coraz mniej samochodów. Spada też, choć znacznie wolniej, sprzedaż mebli i sprzętu RTV i AGD. – W tej kategorii mamy pierwszy spadek od czterech lat, a niedawno widzieliśmy wzrost na poziomie 20 proc. – zauważa Maciej Reluga, główny ekonomista BZ WBK.
Analitycy zwracają też uwagę, że wciąż rośnie sprzedaż w supermarketach, a to oznacza, że część klientów wybiera tańsze sklepy, mimo że ceny obuwia czy odzieży i tak w ciągu roku przeciętnie spadły o 8 proc.