Jeden z podstawowych rynkowych wskaźników cena do zysku pokazujący, ile wypracowanego przez spółkę zysku przypada na jedną akcję, wzrósł w przypadku 20 największych giełdowych polskich o połowę. Dzieje się tak, w związku z dynamicznym wzrostem cen spółek przy jednoczesnym pogorszeniu się ich wyników – w całym pierwszym półroczu łączny zysk netto giełdowych blue chips spadł o ponad 60 proc.
Uwzględniając tylko spółki, które wypracowały dodatni wynik finansowy, oraz wczorajsze wyceny akcji, wskaźnik C/Z wynosi już 30. W szczycie giełdowej hossy w końcu października 2007 roku było to niespełna 19.
Teoretycznie powinien być to sygnał dla inwestorów, że akcje stały się drogie. Zwłaszcza biorąc pod uwagę tempo, w jakim w tym roku zyskują na wartości. Do tej pory zwyżka WIG20 wynosi około 25 proc. Dlatego nie brak pesymistów.
– Spodziewam się na jesieni zjawiska, które nazwałem echem krachu. W momencie, gdy akcje w porównaniu z zeszłym rokiem wyjdą na plus, inwestorzy zaczną je wyprzedawać – ocenia Wojciech Białek, analityk CDM Pekao. – Spodziewam się więc spadku WIG20 o około 20 proc.
Na innych uznawanych za bezpieczniejsze rynkach, wyceny spółek, uwzględniając aktualne wyniki finansowe, są dużo niższe. Przykładem jest parkiet niemiecki, gdzie średnia wartość wskaźnika C/Z nie przekracza 15. Nawet uwzględniając spółki ze stratami, jest niższa niż w Warszawie. Również w USA wskaźnik jest dużo niższy. Wynosi niespełna 14. Według danych agencji Reuters na koniec roku łączny zysk netto spółek z WIG20 ma przekroczyć 13 mld zł. Oznacza to, że dopiero na koniec roku zbliżymy się wyceną do dojrzałych rynków, chyba że wcześniej rynek skoryguje ceny.