Dane za ubiegły rok podała Niemiecko-Rosyjska Izba Handlu Zagranicznego. O ile dwa lata temu w Rosji zarejestrowanych było 6000 firm z kapitałem niemieckim, to w minionym roku 5583 - o 7 proc. mniej. Przy czym o ile liczba osób prawnych z udziałem Niemców spadła o 4,3 proc. to przedstawicielstw i oddziałów niemieckiego biznesu aż o 24 proc.
Niemcy jako główne przyczyny ucieczki biznesu z Rosji podają złą sytuację gospodarczą Federacji i zmiany w przepisach rosyjskich. Chodzi szczególnie o wprowadzony od początku 2015 r obowiązek przerejestrowania przedstawicielstw i fili. Przedsiębiorcy skarżyli się, że nowe przepisy są skomplikowane, pogmatwane i prowadzą do „nieuzasadnionych odmów rejestracji przez urzędników".
W tle takich opinii stoi też korupcja, na którą niemiecki biznes w Rosji skarży się od lat. Przedsiębiorcy wiele razy pisali w tej sprawie do prezydenta kraju. W listopadzie 2014 r na Kremlu odbyło się zamknięte spotkanie przedstawicieli niemieckiego biznesu z rosyjskimi władzami. Inicjatorem miał być Wschodni Komitet Gospodarczy Niemiec, reprezentujący interesy niemieckiego biznesu w Rosji. Po drugiej stronie stołu zasiedli m.in. wicepremier Igor Szuwałow i szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow.
Jak ustaliły rosyjskie media ze strony niemieckiej na Kremlu było 15 biznesmenów z najwyższej półki; pojawili się m.in. Rainer Seele - szef rady dyrektorów Winterhall Holding GmbH , Olaf Koch - prezes Metro AG i Eckart von Kleden - szef oddziału polityki i stosunków zewnętrznych koncernu Daimler AG i Ditrich Meller prezes Siemens AG w Rosji. Firmy te mają w Rosji duże interesy: pierwsza jest m.in. partnerem Gazpromu w projektach gazowych; Daimler to udziałowiec zakładów Kamaz (ciężarówki).
Siemens to jeden z największych zagranicznych inwestorów w Rosji. Jest m.in. dostawcą szybkich pociągów dla rosyjskich kolei oraz urządzeń dla energetyki. W 2013 r szwedzka spółka niemieckiego koncernu Siemens przyznała się do wręczania łapówek wysokim menadżerom „rosyjskiego państwowego koncernu".