Po serii danych świadczących o tym, że dno spowolnienia gospodarczego w Polsce przypadło na III kwartał 2016 r., ekonomiści zaczęli rewidować swoje tegoroczne przewidywania. Na przełomie roku oczekiwali, że gospodarka powiększy się w tym roku o 3,1 proc., a wielu było zdania, że wzrost drugi raz z rzędu będzie poniżej 3 proc. Dziś wydaje się to już mało prawdopodobne.
W tym tygodniu rewizję prognoz ogłosili ekonomiści Credit Agricole oraz Plus Banku. Ci pierwsi oczekują, że polska gospodarka powiększy się w tym roku o 3,3 proc. zamiast o 3,0 proc. Drudzy spodziewają się wzrostu PKB o 3,2 proc. zamiast o 3 proc. Ekonomiści mBanku już w styczniu skorygowali swoje prognozy, i to aż do 3,4 proc. (z 3 proc. na przełomie roku). W styczniu prognozy podwyższył też bank Citi Handlowy: z 2,9 do 3,1 proc.
Skalę tych rewizji łatwo bagatelizować. – Różnice w prognozach rocznego wzrostu PKB rzędu 0,2 pkt proc. mieszczą się w granicach błędu statystycznego – powiedział „Rzeczpospolitej" Piotr Kalisz, główny ekonomista Citi Handlowego. – Ale po fali obniżek prognoz wydźwięk nawet niewielkich rewizji w górę jest pozytywny. Większy optymizm może z czasem przełożyć się na inwestycje – dodał.
Przyznał też, że jeśli wzrost PKB w 2017 r. odbiegnie od jego prognozy, to raczej w górę. – Nie widzę jednak dużej szansy na to, żeby doszedł do 3,5 proc. – zastrzegł.
W 2016 r., jak oszacował wstępnie GUS, polska gospodarka powiększyła się o 2,8 proc. Ten odczyt sugerował, że ostatni kwartał był lepszy od poprzedniego, gdy wzrost wyhamował do 2,5 proc. To przesunęło nieco punkt wyjścia ścieżki PKB w 2017 r.