Eksperci nie sądzą jednak, by porzucanie obywatelstwa Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej było motywowane politycznie, jako protest przeciwko obecnemu prezydentowi Donaldowi Trumpowi. Motywacje rezygnujących z amerykańskiego paszportu są bowiem bardziej przyziemne.

Jako przykład Bloomberg podał Borisa Johnsona, byłego burmistrza Londynu, a obecnego ministra spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, który miał podwójne obywatelstwo. W jego przypadku, choć ostatnio dystansuje się od Donalda Trumpa, powody rezygnacji były finansowe – Boris Johnson już w 2014 roku wyrażał oburzenie, że musi informować amerykański urząd skarbowy (IRS) o sprzedaży swojego domu w Londynie i płacić z tego powodu amerykański podatek.

Winne są tu przepisy podatkowe USA, które na obywateli tego państwa nakładają obowiązek informowania o przychodach niezależnie od miejsca zamieszkania na świecie. Choć podatek płacony w innym państwie jest traktowany, zazwyczaj, jako część podatku należnego według IRS, to jest to jednak niewygodne. Dodatkowo IRS stara się ścigać swoich podatników na całym świecie, co niedawno mogli odczuć posiadacze rachunków bankowych i inwestycyjnych w Polsce, którzy musieli wypełniać oświadczenia, że nie są zobowiązani do płacenia podatków w USA.

Prawdopodobnie to jest główny powód rezygnacji z obywatelstwa lub statusu rezydenta przez rekordowe 5411 osób w 2016 roku. To 26 procentowy wzrost w stosunku do 2015 i 58 procentowy w stosunku do 2014 roku. Warto zauważyć, że jeszcze w 2008 zrezygnowało tylko 231 osób.

Analitycy stwierdzają jednak, że choć głównymi przyczynami rezygnacji z obywatelstwa (lub statusu rezydenta podatkowego) USA są te ekonomiczne, to jednak na rekord może mieć również wpływ czynnik polityczny. W czwartym kwartale 2016 roku obywatelstwo USA porzuciło bowiem 2365 osób.