Premier Donald Tusk zapowiedział, że będzie chciał ustalić z prezydentem i opozycją kształt przyszłorocznych podatków.
– Nie będzie żadnych ustaleń – zapowiada „Rz” Adam Glapiński, doradca ekonomiczny prezydenta. – Będę rekomendował prezydentowi, aby nie podpisywał żadnych ustaw podnoszących jakikolwiek podatek. Glapiński dodał, że to rząd rządzi i rząd ponosi odpowiedzialność za stan finansów państwa.
Premier zapowiedział podwyżkę podatków od przyszłego roku, aby załatać budżetową dziurę wynikającą ze znacznego spowolnienia gospodarki, nie podał jednak, których obciążeń podwyżki miałyby dotyczyć.
– Wariantów zmian jest sporo, jeśli chodzi o możliwości pozyskania przychodów, ale każdy z nich boli i dlatego musimy wokół nich zbudować jakąś elementarną zgodę – stwierdził Tusk. – Muszę porozmawiać z prezydentem Lechem Kaczyńskim i liderami opozycji, co jest możliwe do przeprowadzenia. Nie chodzi o to, żebyśmy powiedzieli, co zrobić, a później to utonęło przez weto czy opór opozycji.
Zdaniem Glapińskiego podatki dla dobra gospodarki powinny być stabilne. – Nie można podnosić obciążeń na dwa lata, bo to destabilizuje przedsiębiorczość – wyjaśnił doradca. Zgody na zmiany w podatkach rząd nie dostanie też od opozycji. – To nie jest dobry czas, aby Polaków dodatkowo obciążać daninami – wyjaśniła Anita Błochowiak z Lewicy. – Jedyne, na co moglibyśmy przystać, to przywrócenie najwyższej stawki PIT dla najbogatszych. Kategorycznie sprzeciwimy się wszelkim zmianom, które mogłyby uderzyć w najbiedniejszych. Doradca prezydenta uważa z kolei, że PO nie zdecyduje się na ruszenie podatków dochodowych, zaproponuje za to zmiany w VAT, a te uderzą właśnie w najbiedniejszych. – Pochylimy się nad propozycjami rządu, ale najpierw musimy je dostać na piśmie – dodał Glapiński.