– Dokonaliśmy w tegorocznym budżecie oszczędności, główny ich ciężar wziął na siebie rząd, aby skutków kryzysu nie odczuli Polacy – mówił w Sejmie szef resortu finansów Jacek Rostowski.
Zapewnił, że w kasie państwa nie zabraknie pieniędzy na wypłatę świadczeń. Jego zdaniem cięcia zostały dokonane w taki sposób, aby nie uderzać w miejsca pracy i nie ograniczać środków na inwestycje. – Rząd podtrzymuje prorozwojowy charakter działania, dlatego nie wycofał się też z podwyżek dla nauczycieli, którzy swą pracą realizują ten cel – mówił do posłów.
Zastrzegł jednak, że wydatki, które udało się obronić w tym roku, w przyszłym trzeba będzie jakoś sfinansować. Dlatego wszystkie instytucje – także NBP – muszą o to zadbać. – Rząd nie ma zamiaru naciskać na bank, nie będzie skoku na kasę – obiecał minister.
Według PAP nadwyżka finansowa w NBP po maju 2009 r. wynosiła już ponad 10 mld zł. – Jeśli NBP zastosuje się do standardów europejskich, wykaże zysk – dodał Rostowski. Na koniec zaapelował do prezydenta, aby mądrze wykorzystywał władzę, jaką daje mu prawo weta. – Mam nadzieję, że prezydent Lech Kaczyński wzniesie się ponad interes partii politycznej, z której się wywodzi, i wesprze rząd w drugiej fazie walki z kryzysem – powiedział. Do opozycji z kolei zaapelowała w swoim wystąpieniu Krystyna Skowrońska z PO: – Wycofajcie wszystkie projekty, które zakładają sięganie do kieszeni Polaków. Poparcie dla nowelizacji zapowiedzieli przedstawiciele PSL.
Wiceszefowa Komisji Finansów Publicznych Aleksandra Natalli-Świat (PiS) nie była jednak tak przekonana jak minister Rostowski o konieczności wpłaty zysku NBP do kasy państwa. – Dlaczego 20 mld dol. z MFW na stabilizację złotego jest dobre, a 2 mld zł z zysku banku na rezerwę stabilizacyjną już nie? – pytała. Skrytykowała też likwidację rezerwy solidarnościowej, która miała wspierać najbiedniejszych. Dowodziła, że rząd ogranicza wydatki na naukę, stypendia dla młodzieży, wsparcie obszarów wiejskich oraz infrastrukturę.