Już w połowie października może być znany inwestor Enei. Minister skarbu, który na ostateczne oferty czeka do wtorku, liczy na szybkie rozstrzygnięcie przetargu – dowiedziała się „Rz”.
Z naszych informacji wynika, że cena, jaka pojawi się w ofertach, może być wyjątkowo wysoka. Inwestorzy zainteresowani nabyciem pakietu akcji Skarbu Państwa muszą zaproponować premię za przejęcie kontroli nad poznańską firmą. Teraz okazuje się, że może być ona bardzo wysoka. Enea jest giełdową spółką i według piątkowych notowań pakiet 51 proc. akcji Skarbu Państwa miał wartość 4,7 mld zł. Ale według informacji „Rz” oferta inwestorów może być znacznie wyższa – nawet 5,6 mld zł. Pewne jest, że resort otrzyma oferty od trzech inwestorów – GDF Suez, EDF i Kulczyk Investments. Każdemu z nich Enea jest bardzo potrzebna. Firmie biznesmena Jana Kulczyka do rozwinięcia na dużą skalę działalności w branży energetycznej, a francuskim koncernom mającym udział w elektrowniach – do zdobycia istotnej części rynku sprzedaży, czyli dużej grupy klientów.
Wygra ten, kto da najwyższą cenę, bo to jedyne kryterium oceny ofert. Enea jest atrakcyjna dla inwestorów z kilku powodów: może nie być ostatnią okazją zdobycia udziału w polskim rynku sprzedaży, ale teraz jest jedyną. Dlatego możliwe jest podbicie ceny przez inwestorów.
Po niedawnej zapowiedzi złożonej przez zarząd szwedzkiego koncernu Vattenfall, że sprzeda swoje aktywa w kilku krajach Europy, w tym w Polsce, wkrótce do kupienia może być spółka Vattenfall Sales Polska, która obejmuje dawny Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny z dostępem do 10 proc. rynku w Polsce. – Ale dla inwestorów liczy się to, co jest teraz, a nie perspektywa sprzedaży przez szwedzki koncern – mówi „Rz” przedstawiciel jednej z zainteresowanych Eneą firm.
Część ekspertów uważa, że szczególnie korzystne dla inwestorów jest kupno spółki państwowej, którą można skutecznie zrestrukturyzować i samodzielnie decydować, w jakim kierunku ta restrukturyzacja ma pójść. Nabywca akcji poznańskiej firmy zaoferuje MSP także premię za przejęcie kontroli, więc cena musi być wyższa od giełdowej. – Gdyby to było 10 proc. ponad wycenę giełdową, czyli ponad 23 zł za akcję, nie byłbym zdziwiony – ocenia Kamil Kliszcz, analityk DI BRE Banku. – Gdyby inwestor zapłacił po 25 zł za akcję, byłoby to zaskoczeniem dla rynku.