W tym tygodniu rząd zapowiedział, że znowelizuje ustawę budżetową na 2013 rok, podwyższając limit dopuszczalnego deficytu budżetowego z 36 do około 52 mld zł. Deficyt polskiego sektora finansów publicznych wyniesie w efekcie w tym roku 4,4 proc. PKB, wobec 3,9 proc. PKB w ub.r. – prognozuje Jaime Reusche, główny analityk agencji Moody's ds. państw naszego regionu.
Deficyt ten uda się Polsce sprowadzić poniżej 3 proc. PKB przypuszczalnie dopiero w 2015 r. Ten cel, postawiony przez UE, rząd zamierzał spełnić już w ub.r. – Inne rządy też odkryły, że skoro tempo wzrostu ich gospodarek pozostaje poniżej potencjału, osiągnięcie celów fiskalnych stało się większym wyzwaniem. Polska nie jest wyjątkiem – powiedział w rozmowie z „Rz" Reusche.
Ludwik Kotecki, główny ekonomista Ministerstwa Finansów, zapewnił wczoraj, że pomimo podwyższenia deficytu budżetowego dług publiczny na koniec roku nie przekroczy drugiego progu ostrożnościowego, czyli 55 proc. PKB. To zmuszałoby rząd do przyjęcia na przyszły rok zrównoważonego budżetu.
Agencja Moody's – posługując się unijną metodologią liczenia długu – szacuje, że na koniec roku sięgnie on 57,3 proc. PKB. Tak liczone zadłużenie już w 2011 r. przekroczyło 55 proc. PKB.
We wtorek agencja Moody's zapewniła, że nowelizacja budżetu nie wpłynie na jej ocenę wiarygodności kredytowej polskiego rządu, która obecnie wynosi A2. Zaznaczyła jednak, że jeśli gospodarka jeszcze bardziej wyhamuje, pogarszając stan finansów publicznych, może zmienić zdanie. Obecnie Moody's prognozuje, że PKB Polski powiększy się w tym roku o 1,4 proc., a w przyszłym o 2,5 proc. W ub.r. tempo wzrostu wyniosło 1,9 proc. – Nie traktujemy zwiększenia przez rząd deficytu budżetowego jako nowego bodźca dla gospodarki. Raczej jest to próba pozwolenia, aby zadziałały automatyczne stabilizatory koniunktury – powiedział „Rz" Jaime Reusche.