Najnowszy pomysł Janisa Warufalikisa, to wykorzystanie coraz tłumniej odwiedzających Grecję turystów w roli szpiegów ministerstwa finansów. Mieliby zostać „okablowani" i wyposażeni w sprzęt nagrywający, by w ten sposób dostarczyć dowodów fiskusowi. To nie jest żart przygotowywany przez rząd w Atenach na 1 kwietnia, ale informacja, jaka wyciekła z listu Warufakisa do przewodniczącego Eurogrupy, Jeroena Dijsselbloema.
Turyści pracujący dla rządu, głównie cudzoziemcy dla zwiększenia wiarygodności mieliby nagrywać przedsiębiorców unikających płacenia VAT, nie deklarujących dochodów, nawet tych niskich, jak za wynajęcie leżaka na plaży, czy ze sprzedaży owoców na ulicy. Co dostaną w zamian? Tego list do szefa Eurogrupy nie ujawnia, chociaż napisane w nim było również, że do podatkowego szpiegostwa mają zostać zatrudnione także gospodynie domowe robiące zakupy i studenci, którzy może mało kupują, ale za to mają dużo wolnego czasu.
Zaległości podatkowe Greków sięgają dzisiaj 76 mld euro, a wysłanie „szpiegów" miałoby nawet nie spowodować płacenie ich przez konkretną podsłuchiwaną osobę, ale przestraszyć innych, którzy mają na bakier z fiskusem. — Takie pomysły pokazują jak potężne problemy mają dzisiaj Grecy- ocenia Jens Bastian, były pracownik Komisji Europejskiej, dzisiaj doradca finansowy mieszkający w Atenach.
Minister finansów na fali odrodzonego patriotyzmu apeluje także do Greków, żeby płacąc podatki pomogli krajowi. —To część naszego patriotycznego obowiązku - mówił w wywiadzie dla niemieckiego „Die Welt". Tak więc greccy patrioci będą mogli spłacać podatkowe zaległości ratami a także starać się o częściowe ich umorzenie. To wszystko, by Grecy rzeczywiście zaczęli płacić, a rząd był w stanie terminowo regulować wszystkie należności, a kwoty jakie muszą wpłacić wierzycielom w tym roku są ogromne między innymi - 6,5 mld euro Europejskiemu Bankowi Centralnemu, 3,17 mld Międzynarodowemu Funduszowi Walutowemu. Zdaniem ekonomistów w przypadku tego kraju nie obędzie się bez trzeciego pakietu pomocowego, chociaż Grecy zapewniają, że nie są gotowi na taką opcję..
Tymczasem premier Aleksis Cipras zarzuca Warufakisowi, że za dużo mówi, a za mało robi. I pouczył go, że powinien nieco wyluzował z lansowaniem się na brukselskich salonach. Premiera zdenerwował wywiad, jakiego Warufakis udzielił „Der Spigel". Z kolei „Avgi" gazeta Syrizy, partii Ciprasa uważa, że minister finansów jest wręcz „toksyczny" i trwoni popularność, jaką premier i rząd zyskały po wyborach. „Janis, nie przeginaj, bo ekonomia nie polega wyłącznie na manipulowaniu budżetem, ale i używaniu odpowiednich słów w konkretnych okolicznościach". „Avgi" nie zostawiła na nim suchej nitki po wpadce z szalikiem Burberry za 500 euro, a „Kathimerini" żartuje, że w Grecy obawiają się otworzyć lodówkę, bo wprawdzie przyzwyczaili się do tego, że jest ona pusta, ale nie do tego,że siedzi tam Warufakis. Uwaga premiera poskutkowała, mniej jest ministra na Facebooku i Twitterze, gdzie po raz ostatni jego wpis pojawił się 1 marca i dotyczył „dziennikarzy specjalizujących się w praniu brudów".